
– Mówi się, że kobieta, która przeklina, przestaje być różą, dziecko! Nie wiesz o tym? Nie słyszałaś? A jak tak będziesz klęła, to mąż cię zostawi, zobaczysz będziesz sama. Po kim ty tak klniesz? Gdzie w domu tak słyszałaś? Kto cię tego nauczył? Wstyd przed sąsiadami, jak wychodzisz na podwórko i się wyrażasz – to wszystko babcia, której w dwa dni uszy zwiędły. Pod wpływem mojego słowotoku, kiedy w emocjach nie jedna kur**a się wymknie.
REKLAMA
Środek upalnych wakacji. Odwiedzam rodzinny dom. Zewsząd zjechali wszyscy najbliżsi. Siedzimy wieczorem w ogrodzie. Kiełbaski się smażą, winko się leje. Repertuar muzyczny wybiera babcia, bo są jej urodziny. W tle lecą więc fleciki i melodie do spania. Ale jest wesoło, żartujemy, bardzo luźna atmosfera.
Babcia niewiele mówi – wiadomo już, że coś ją gryzie. I wiadomo, że zaraz nam to wykrzyczy. Temperamentna jest. Jestem jej ukochaną wnuczką i mnie zawsze oszczędza.
Ale nie tym razem: – Mówi się, że kobieta, która przeklina przestaje być różą, dziecko! Nie wiesz o tym? Nie słyszałaś? – babcia patrzy na mnie mocno poirytowana, żeby nie powiedzieć dosadniej.
– Babciu, wyluzuj. To, że od czasu do czasu rzucę ku**ą, nie oznacza, że jestem potworem czy złym człowiekiem. Nie obrażam nikogo, to słowo jest dla mnie ujściem złych emocji – cierpliwie odpowiadam.
– Jak będziesz tak klęła, to mąż cię zostawi! Zobaczysz będziesz sama, bo kto by chciał mieć żonę, która tak przeklina?! – brnie dalej babcia.
– Mój mąż też przeklina, babciu. I jestem dorosła, proszę przestań mnie upominać – irytuję się.
Ale babcia nie odpuszcza. Już teraz wiem, że cały wieczór właśnie tym zaprzątała sobie głowę: – Po kim ty tak klniesz? Gdzie w domu tak słyszałaś? Kto cię tego nauczył? Wstyd przed sąsiadami, jak wychodzisz na podwórko i się wyrażasz – burzy się. I kończy imprezę, wyłącza fleciki, obrażona idzie spać.
Jest mi przykro, ale trudno... nie zatrzymuję jej. Nie jestem w stanie rozumieć, dlaczego kur**a np. w ustach mojego ojca tak babci nie irytuje. Ale ucinam temat, bo zaraz wszyscy sobie pójdą.
Uszy więdną
Ale temat wraca jak bumerang. Mój mąż zaczyna niewinnie żartować: – No i czemu tak klniesz, czemu? Mam cię rzucić?– Rzucaj, proszę bardzo – odpowiadam już mocno wściekła.
Przy stole zaczyna się dyskusja na temat przekleństw. Nie znoszę hipokryzji, dlatego upominam ojca, który uważa, że przesadzam z językiem. Jemu częściej niż mi zdarza się przekląć.
– Ty też czasami używasz słów, od których uszy by babci zwiędły – rzucam też do męża.
Mama, ciotki i kuzynki biorą moją stronę. Zwłaszcza ta kuzynka, która najlepiej po polsku nie mówi, ale za to zna wszystkie przekleństwa. Skąd? Z domu rodzinnego, ode mnie, mojej siostry, swojej matki.
Kobieta nie, mężczyzna – tak
Mamy teraz dwa obozy: kobiecy, który nie ma nic przeciwko przeklinaniu kobiet i mężczyzn, i męski, któremu nie podoba się tylko przeklinanie kobiet. Oni – wiadomo – jakoś muszą sobie radzić ze złością, stresem, napięciem. Jeden ch*j, jedna kur**a rzucone w eter to przecież w ich ustach nic złego.Ale usta kobiety to już plami! Nie będę przytaczać, co działo się później przy rodzinnym stole. W każdym razie impreza szybko się skończyła, a domownicy rozeszli. Skonsternowani i zaskoczeni, że tak bardzo podzielił ich temat przekleństw.
W głowie brzęczy mi cały czas jedno pytanie: dlaczego mężczyzna może przekląć, a kobiecie nie wypada?
Dlaczego? Dlaczego babcia we mnie widzi prostaczkę i źle wychowaną kobietę, ale mojego ojca – swojego syna, który przeklina częściej – stawia za wzór?
Łysa róża
Następnego dnia próbuję to zrozumieć. Wyjaśniam babci, że przecież nie przeklinam ani w pracy, ani wśród ludzi nieznajomych, a jedynie w domu, wśród przyjaciół i rodziny. Nigdy nie obrażam ludzi.– Mama zrozumie, że to takie słowo puste, które ma pomóc człowiekowi ochłonąć – pomaga mi ciotka.
Ale nie, babci to nie przekonuje. – Kobieta ma być delikatna, piękna, a jak z jej ust wychodzą takie bluzgi, wulgaryzmy, to jakby róża zamiast płatków, była łysa. To nie jest kobiecość.
Moja definicja kobiecości jest znacznie inna. Ale poddaje się. Babcia jest za stara, by z nią dosadnie dyskutować.
Opowiadam znajomym o domowej historii i słyszę to samo: – Wolę, jak moja kobieta nie przeklina. Ale jak ty klniesz, to mi to nie przeszkadza. Moja niech lepiej się od ciebie nie uczy.
No tak.