Ten wyrok zbulwersował wszystkich w Polsce, niezależnie od politycznych barw. Żona wpływowego gdańskiego polityka PiS Natalia Nitek-Płażyńska musi zapłacić 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia za potajemne nagrywanie byłego pracodawcy Hansa G. Po jej stronie stanął szef WOŚP.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Kilka lat temu Nitek-Płażyńska była pracownicą działającej w Dębogórzu firmy należącej do Hansa G. Ze względu na jego zachowanie, potajemnie nagrywała rozmowy ze swoim szefem. Niemiecki biznesmen mówił na nagraniach, że jest hitlerowcem i chciałby zabić wszystkich Polaków. Słychać też jak mówi, że nienawidzi Polaków, że "oni wszyscy są cwelami i idiotami". Pyta: "Powinienem postawić ich pod ścianą?".
Nitek-Płażyńska złożyła pozew cywilny przeciwko Hansowi G., w którym domagała się wpłaty przez niego 150 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz muzeum Stutthof oraz przeprosin dla siebie i innych pracowników firmy G. Jej żądania w dużej mierze uwzględnił sąd pierwszej instancji, choć zmniejszył kwotę zadośćuczynienia do 50 tys. zł.
Niemiecki biznesmen nigdy nie kwestionował treści nagrań. Odwołał się jednak od tego rozstrzygnięcia. W marcu zapadł prawomocny wyrok, który zaskoczył wiele osób w Polsce. Hans. G. nie musi zapłacić 50 tys. zł, a jedynie 10 tys. zł. Sąd zmienił też treść jego przeprosin. Wcześniej brzmiały one między innymi: "Wyrażam głęboki żal za zastosowaną przeze mnie retorykę nienawiści do narodu polskiego, która jest niedopuszczalna".
Obecnie ich treść to: "Ja, Hans G., przepraszam Natalię N.-P. za naruszenie jej dóbr osobistych w postaci godności i poczucia tożsamości narodowej, wyrażam żal z tego powodu oraz oświadczam, że wypowiedziane przeze mnie słowa, poniżające Naród Polski w okresie zatrudnienia powódki w POS S. spółce z ograniczoną odpowiedzialnością w D., nie odzwierciedlają moich poglądów".
Sąd Apelacyjny w Gdańsku uznał też, że Nitek-Płażyńska musi zapłacić za potajemne nagrywanie pracodawcy na rzecz fundacji organizującej WOŚP oraz, uwaga... przeprosić Hansa G.: "Ja, Natalia N.-P., przepraszam Hansa G. za naruszenie jego dóbr osobistych w postaci prawa do prywatności poprzez nagrywanie i upublicznienie rozmów bez jego zgody".
Natalia Nitek-Płażyńska nie kryła oburzenia tym wyrokiem. "W Gdańsku, polskim mieście, sąd wycenia niżej godność Polaka, opluwanego przez Niemca zwącego się hitlerowcem aniżeli poczucie prywatności tego Niemca" – napisała na Twitterze.
Po jej stronie stanął Jerzy Owsiak. Napisał o bardzo kontrowersyjnym wyroku sądu, rasistowskich słowach ze strony pracodawcy Natalii Nitek i "ogromnym wzburzeniu, jakie to u niego wywołało". Owsiak zadeklarował, że jeśli Nitek-Płażyńska musiałaby wpłacić pieniądze na rzecz WOŚP, zwróci je natychmiast. Żona Kacpra Płażyńskiego opublikowała jego słowa. Sama zaś, zwracając się do Owsiaka, podkreśliła:
Jak widzimy w komentarzach pod jej postem, postawa szefa WOŚP, który przecież tak często podpada sympatykom PiS, bardzo się spodobała. "Owsiak chociaż raz zachował się jak trzeba"; "Też się miło zdziwiłem jego oświadczeniem"; "Pan Owsiak pokazał klasę i trzeba to docenić, różni mnie wiele z Panem Jurkiem ale dziś mi zaimponował" – czytamy w komentarzach.
Dziękuję za Pańską wypowiedź. W tej sprawie nie chodzi oczywiście o pieniądze, a o zasady. Nie możemy pozwalać, by w Polsce bezkarnie obrażano pamięć ofiar nazistowskich Niemiec, nie może być naszej zgody na propagowanie hitleryzmu.
Fakt, że wyrok w mojej sprawie został uznany za bulwersujący przez osoby o bardzo różnych poglądach politycznych napawa otuchą. Moim zdaniem potwierdza to również, że Polacy oczekują od sądów bezstronności, elementarnej sprawiedliwości i sprawnego działania.