Rozpoczęła się inspekcja Najwyższej Izby Kontroli w TVP. Instytucja dowodzona przez Mariana Banasia sprawdzi, czy publiczna stacja prawidłowo dysponuje majątkiem i środkami finansowymi – podał Presserwis.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
"Kontrolerzy sprawdzą przede wszystkim, czy TVP SA prawidłowo zarządza majątkiem i gospodaruje środkami finansowymi. Na tym etapie jednak, podobnie jak przy wszystkich innych naszych trwających kontrolach, nie możemy na razie pisać o szczegółach" – podało biuro prasowe NIK, które cytuje Press.
Kontrola NIK była w planach Izby na 2020 r. Gdy ją zapowiadano, Juliusz Braun z Rady Mediów Narodowych zwracał uwagę, iż jest szczególnie potrzebna, gdyż skokowo wzrosła ilość publicznych środków, które ma do dyspozycji TVP. Spółka dostała w 2019 r. 1,1 mld zł rekompensaty za utracone wpływy z opłat abonamentowych.
"Dobrze by było na przykład, gdyby zweryfikowano inwestycje przy placu Powstańców Warszawy (siedzibie Telewizyjnej Agencji Informacyjnej - przyp.red.), w sytuacji, kiedy telewizja ma opuścić ten budynek" – wskazywał Juliusz Braun.
Press poprosił biuro prasowe TVP o odniesienie do ruszającej kontroli NIK. Jednak dziennikarze nie dostali odpowiedzi od stacji kierowanej przez Jacka Kurskiego.
Ostatnio opinię publiczną zelektryzowała też wiadomość o tym, że skonfliktowany z PiS Marian Banaś przywrócił Tadeusza Dziubę na stanowisko swojego zastępcy w NIK. A to może oznaczać, że z jakiegoś powodu "Pancerny Marian" zdecydował się zejść ze ścieżki wojennej z Prawem i Sprawiedliwością.
Jak podkreśliła "Rzeczpospolita", powrót Dziuby odbył się po cichu. Przywrócono mu kompetencje wiceprezesa oraz nadzór nad kontrolami, jakie odebrano mu dwa miesiące temu. Wtedy Banaś zarzucił mu wpływanie na wyniki jednej z kontroli.