Przed końcem września raczej nie uda się wynegocjować porozumienia w sprawie nowego budżetu UE i funduszu odbudowy po pandemii koronawirusa. Jedną z kwestii spornych jest choćby powiązanie finansów z praworządnością. A tu w centrum uwagi znajdują się Węgry i Polska.
O negocjacjach ws. wieloletniego budżetu UE i środków, które miałyby zostać przeznaczone na odbudowanie gospodarki po pandemii covid-19 informuje "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Niemiecki dziennik zaznacza, że wart 1,8 biliona euro pakiet, złożony z budżetu i funduszu odbudowy ma ruszyć na początku 2021 roku.
Tyle że negocjacje przeciągają się. Według "FAZ" rozmowy blokują przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, eurodeputowani są niezadowoleni z wielkości pakietu. Po drugie, nie ma rozwiązania w sprawie powiązania wydatków z praworządnością.
Parlament Europejski i większość krajów członkowskich jest właściwie po tej samej stronie. Chcą, by naruszanie zasad praworządności było karane obcięciem wsparcia z budżetu UE.
Tymczasem ja podaje "FAZ", Węgry a od piątku także i Polska grożą zawetowaniem decyzji w sprawie tzw. zasobów własnych, jeżeli reszta UE nie zaakceptuje ich interpretacji lipcowego kompromisu. Bez decyzji o zasobach własnych UE nie będzie mogła zaciągać pożyczek, a wówczas cały pakiet zostanie zablokowany.
Dodajmy, że problem powiązania unijnych funduszy z praworządnością w danym kraju, to poważny problem dla polskiego rządu, który już wielokrotnie był krytykowany i upominany w tej sprawie. W podobnej sytuacji znajdują się Węgry.
Jeszcze w lipcu Mateusz Morawiecki i Viktor Orban ogłosili wspólny sukces w negocjacjach, ale szybko wytknięto im, że przedstawili raczej nierealny punkt widzenia. Przed ich wystąpieniem szef RE Charles Michel wskazał, że będzie to pierwszy budżet UE, w którym mowa o kwestii praworządności przy przyznawaniu dotacji unijnych.