
Bankiety, blichtr, złoto, wino i cygara. Czy tak wyglądają spotkania biznesmenów i polityków? Często – tak. Nie wszystkim jednak się to podoba, szczególnie, gdy wino i cygara kupują państwowe spółki. Dlatego też minister skarbu Mikołaj Budzanowski zaapelował dziś o oszczędzanie na wszystkim, co zbędne. Nadszedł czas, w którym środowiska biznesowe powinny spuścić z tonu?
Mikołaj Budzanowski krytykował Forum Ekonomiczne w Krynicy. Jak mówił dziś w TOK FM, "cel intelektualny
Sushi, szampan, buty szyte na miarę. To pierwsze potrzeby bogaczy. CZYTAJ WIĘCEJ
– Zawsze jest tak, że to największe firmy sponsorują takie imprezy. A tak się składa, że największe firmy w Polsce należą do Skarbu Państwa. Niech pan minister posprzedaje spółki, to nie będzie miał o czym dyskutować – komentuje słowa Budzanowskiego Robert Gwiazdowski, prezydent Centrum im. Adama Smitha. Gwiazdowski dobrze wie, o jakie imprezy mogło chodzić ministrowi, ale nie widzi w tym nic złego.
Są imprezy chociażby Orlenu i PZU, ale nie sądzę, by te firmy ponosiły z tego tytułu wielkie wydatki. Wręcz przeciwnie, kiedyś niektóre spółki Skarbu Państwa wręcz ze sobą konkurowały pod tym względem, dzisiaj organizują imprezy razem i bardziej oszczędnie. W tym roku było nawet skromniej, niż wcześniej. Pan minister chyba nie był na prawdziwie bogatym raucie.
Również inni nasi rozmówcy, którzy byli w tym roku w Krynicy, przyznają: Budzanowski przesadził. – Pan minister mógłby się zająć inwestycjami, na przykład gazoportem na którym tracimy miliardy złotych, a nie tym, czy był śledzik w Krynicy, czy nie. Zarzuty zupełnie nietrafione. To czysty populizm i czepianie się, bo ta impreza jest potrzebna i bardzo dobrze zorganizowana – przekonuje poseł Andrzej Rozenek z Ruchu Palikota. Choć, jak zaznacza, w żadnym bankiecie ani imprezie udziału nie brał. Arkadiusz Mularczyk z Solidarnej Polski podkreśla zaś, że jego rażą przede wszystkim bardzo intratne kontrakty w państwowych spółkach, na przykład dla Aleksandra Grada.
Uważam, że to nieprzyzwoite, by spółki skarbu państwa organizowały takie imprezy i wydawały na to setki tysięcy złotych. Czy pracownicy Orlenu wiedzą o tym, że ich firma wydaje tyle pieniędzy na bal w Krynicy? Wątpię, żeby byli z tego zadowoleni.
Nie wszyscy jednak zgadzają się z takim podejściem. Dziennikarz "Wprost" Michał Majewski, który kpił na Twitterze z bogactwa polityków Unii Europejskiej, wprost krytykuje państwowe firmy. – Uważam, że to nieprzyzwoite, by spółki skarbu państwa organizowały takie imprezy i wydawały na to setki tysięcy złotych. Czy pracownicy Orlenu wiedzą o tym, że ich firma wydaje tyle pieniędzy na bal w Krynicy? Wątpię, żeby byli z tego zadowoleni – ocenia Majewski. Jego zdaniem, argument o kontraktach podpisywanych na bankietach to po prostu "banialuki" i wymówka do tego, by bogaci organizowali sobie bankiety.
Postulat Budzanowskiego popiera też – ogólnie, w oderwaniu od Krynicy – dr Wojciech Warski, przedsiębiorca i ekspert z Business Centre Club. – Rzeczywiście w czasach
Biznesmeni nie epatują bogactwem. Niektórzy chodzą w golfach, nie mają wyszukanych fryzur, nie szczycą się rozrzutnością. CZYTAJ WIĘCEJ
Oczywiście, zazdrość w społeczeństwie jest czymś normalnym, ale czy narastająca frustracja biednych powinna skłaniać bogatych do ograniczania się? Założyciel sieci "Polskie Jadło" Jan Kościuszko stwierdza: – Od…. się od przedsiębiorców. Gdyby Bóg chciał, żeby wszyscy byli biedni, to by tak zrobił. Nie można karać ani winić kogoś za to, że ma pieniądze i stać go na wiele rzeczy – stwierdza Kościuszko. Jak jednak zaznacza, państwowe firmy, niezależnie od kryzysu, nie powinny mieć rozdmuchanych wydatków.

