W programie TVP "W tyle wizji" już nie raz byliśmy świadkami wpadek. Tym razem działy się na tyle dziwne rzeczy, że widzowie zachodzą w głowę, o co chodzi. Mowa o paskach na ekranie i zaskakujących podpisach.
Jednorazowa taka sytuacja może przeszłaby bez echa, ale internauci zebrali więcej dowodów na to, że paskowych "W tyle wizji" ponosi fantazja. Chodzi o nazwiska osób, której w danej chwili dodzwoniły się do prowadzących program.
Widzowie mogli zobaczyć zaskakujące podpisy: "Stanisław Starnowa, Tarnów", "Hanna Zlublina, Lublin" czy "Małgorzata Skłobucka, Kłobuck".
To tylko przykłady, które udało się uwiecznić. Najgłośniej zrobiło się już chyba o "Hannie Zlublina", bo w mediach społecznościowych jest już pełno screenów ze wspomnianym paskiem.
Niektórzy w komentarzach zwracają uwagę, że m.in. na takie zabawy poszły pieniądze z puli 2 mld złotych, które przyznano mediom publicznym za sprawą słynnej ustawy, przeforsowanej przez PiS w Sejmie.
Sprawdziliśmy, czy screeny rozpowszechniane na Twitterze są prawdziwe. Nie trzeba było daleko szukać, bo już w odcinku "W tyle wizji" z 1 października można zobaczyć zaskakujące efekty twórców programu TVP.
Warto zaznaczyć, że całkiem niedawno w programie doszło do innej kuriozalnej sytuacji. Widzowie oraz prowadzący Wiktor Świetlik i Krzysztof Feusette mogli usłyszeć dziwny głos z offu. Nie wiadomo, czy była to zaplanowana akcja.