Fot. materiały prasowe

Prawdopodobieństwo, że himalaista zginie podczas wyprawy, jest wysokie. Fakt. I co z tego? Dzieci osierocić może też policjant, żołnierz czy strażak. „Lodowych wojowników” od funkcjonariuszy służb odróżnia jednak pewna zasadnicza kwestia: poziom egoizmu.

REKLAMA
Użycie słowa „egoizm” w stosunku do ludzi realizujących tę mityczną, powszechnie podziwianą, lecz społecznie mało znaczącą, pasję, jest jak wbicie kija w mrowisko. Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin i Joanna Sokolińska przekonują jednak, że czasem taki kij wbić trzeba. Mało tego: należy pozwolić rozgrzebać to mrowisko komuś, kto najlepiej zna drugą stronę alpinistycznego medalu — tę rodzinną.
„Rodziny himalaistów” to zbiór reportaży, który powinien powstać zdecydowanie wcześniej — jeszcze zanim w naszych głowach ukształtował się obraz samotnych herosów, walczących z żywiołem i pokonujących najsilniejsze znane ludzkości bariery. Powinniśmy znacznie wcześniej zrozumieć, że, jak mówi jeden z bohaterów książki: „Wspina się cała rodzina, nie jeden człowiek”.
Pytanie tylko, jak te słowa interpretować?

„To było naturalne, że taty nie było”

Można na przykład tak: są ludzie, dla których wspinaczka to cały świat. Rodzina i dzieci? Zaledwie elementy rysujące się na tle tego górskiego krajobrazu. Czy jest jednak sens w obrażaniu się na rzeczywistość? Przecież lepiej spróbować ją zrozumieć.
Tak zrobił Jerzy Kołakowski. Jego ojciec, Ryszard, zginął podczas wyprawy na Makalu, kiedy „Jerry”, jak dzisiaj mówią na niego w pracy, miał dwa lata. Taty nie pamięta, ale trudno zaprzeczyć, że wychowywanie się w niepełnej rodzinie nie miało na niego wpływu.
Nie mniej jednak, Jerzy nie ma żalu, że ojciec kochał góry bardziej od niego. Sam wspina się na skałkach i, co symptomatyczne, specjalizuje w jednej z ekstremalnych technik. Nie planuje jednak dzieci. Ma trzydzieści parę lat. Mówi, że rodzina przeszkadzałaby mu w wyjazdach na skały.
— Żaden z moich rozmówców nie ma żalu do ojca, to nie jest jednostkowa historia Jerzego. Oni po prostu rozumieją, że ich ojcowie tacy byli; że byli awanturnikami, marzycielami, straceńcami, mieli w sobie to coś, co ich pociągnęło w śmiertelnie niebezpieczną akcję — podkreśla Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin.
Autorka dodaje, że sama długo była przekonana, że jej rozmówcy nie chcą się skonfrontować z bólem i dlatego deklarują brak żalu. Dzisiaj tłumaczy to inaczej:
— Oni nie wypierają się bólu. Nie czują też, że musieli rywalizować z górami o uwagę ojca. Byli przyzwyczajeni do tego, że ojca nie ma, albo że robi coś niestandardowego — mieli go takiego od urodzenia. A potem postarali się go zrozumieć, bo bardzo tego chcieli.

„To nie jest w porządku, żeby jedna osoba w związku mogła robić wszystko, co chce”

Tomasz Jankowski, syn Bogdana, wybitnego polskiego taternika i himalaisty, podobnie jak Jerzy, stwierdza: „Przez myśl mi nie przeszło, żeby mieć pretensje do taty, że się wspinał”.
Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin przekonuje: — Nie trzeba Himalajów, żeby człowiek, który ma potrzebę przekraczania własnych granic, przekraczał je — stwierdza i dodaje: — Niektórzy z moich rozmówców wiedzieli, że jedno z rodziców było co najmniej trudne, a drugie godziło się z tym, albo nie. Jednak nie zakładali, że gdyby ojciec przestał chodzić po górach, to by się zmienił.
Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin

Człowiek, który ładuje się w ekstremalne sytuacje, robi to, bo ma taką potrzebę, a nie dlatego, że gdzieś w Azji stoją ośmiotysięczniki i on chciałby na nie wejść. Ośmiotysięczniki stają się celem dla kogoś, kto jest gotów tam się ładować. Trudno więc mówić o krzywdzie z perspektywy wyłącznie Himalajów.

Joanna Sokolińska dodaje, że naciski, aby wspinacze ograniczyli swoją pasję, nie są wcale sporadyczne:
– Masa ludzi namawia wspinaczy, zwłaszcza wspinające się kobiety, do rezygnacji z tej pasji! A już najczęściej robią to ich rodzice! Mama Ewy Panejko-Pankiewicz za każdym razem szantażowała ją, że nie zaopiekuje się wnukiem; ojczym Pawła Sopickiego przestrzegał go, by uważał z pchaniem się w góry – wylicza autorka.
Tomasz Jankowski wpływ pasji ojca na rodzinę postrzega jednak szerzej — przez pryzmat matki, która również kochała się wspinać. W jej przypadku wygrała jednak miłość do rodziny. Musiała. Ktoś musiał przecież wychować dzieci.
– Mama miała udar przez to, że tata jeździł na wyprawy. Ciągle była sama, ciągle z nami, w strachu, czy tacie nic się nie stało. Lekarz powiedział, że to ze stresu i z przepracowania — stwierdza kategorycznie Jankowski.
logo
Fot. materiały prasowe

„Wracając z każdej wyprawy, czułam się jak zbrodniarka”

Powiedzieć, że egoistyczne realizowanie własnych pasji jest tylko domeną mężczyzn, byłoby jednak niesprawiedliwością. Wspomniana już alpinistka Ewa Panejko-Pankiewicz również kochała góry, podobnie jak jej mąż Krzysztof. Kiedy zbiegały im się daty wypraw, zostawili dziecko u rodziców Ewy.
Dlaczego Ewa, w przeciwieństwie do wielu kobiet, nie zrezygnowała? — Z tego samego powodu, dla którego nie zrezygnowali Jerzy Kukuczka, Maciej Berbeka, czy, najbliżej — Krzysztof Pankiewicz, choć też mieli dzieci. Kochała wspinanie i była w tym bardzo, ale to bardzo dobra — twierdzi Joanna Sokolińska.
Joanna Sokolińska

Matki często czują się koszmarnie winne, nawet bez jeżdżenia w Himalaje. Różnica, oczywiście jest taka, że wyprawa w latach 80. trwała kilka miesięcy, a nie dziewięć godzin, no i że himalaizm jest bardzo niebezpieczny. Ale człowiek potrafi zracjonalizować wszystko. Pani Ewa nie wspinała się w himalajach zimą, uważała, że to jest skrajne doświadczenie. Skoro jest coś bardziej niebezpiecznego, to ten letni himalaizm to właściwie taki groźny nie jest…

„Był dumny, że nie jest nudny”

Krytykować więc himalaistów, czy nie krytykować? Podziwiać czy jednak mieć z tyłu głowy, że swoich bliskich proszą często o zdecydowanie zbyt wiele?
Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin wspomina ojca jednego ze swoich rozmówców, który, zastanawiając się w pamiętniku po co pojechał na wyprawę, gdzie było mu zimno, źle i gdzie mógł zginąć, tłumaczył sobie, że przynajmniej „dzieciak będzie mógł się nim pochwalić". Był dumny, że nie jest nudny.
Autorkom „Rodzin himalaistów” nie sprawia trudności znalezienie pozytywnych stron bycia dzieckiem „człowieka gór”. Skrzydłowska-Kalukin ma hipotezę, że dziecko w sposób świadomy nie koncentruje się na tym, czego nie ma, tylko na tym, co dostaje. — Dlatego cieszy się z listu od taty z Nepalu, a nie rozmyśla, czy tata wróci. Dziecko, które od zawsze żyło z nieobecnym ojcem szuka w nim wartości, a nie słabości — argumentuje.
Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin

Jeden z moich rozmówców wzrusza się, że ojciec jednak o nim pamiętał na wyprawie, bo w pamiętniku z wyprawy napisał o nim kilka zdań. On nie wypomina: „Proszę, przypomniał sobie, że ma dziecko”, tylko wzrusza się. Patrzy z innej perspektywy niż osoby z zewnątrz.

Joanna Sokolińska dodaje: — Synowie Bogdana Jankowskiego biegali po górach jak kozice, znali wielu fascynujących dorosłych. Fajnie jest żyć wśród ciekawych ludzi, a rodzic, który ma wielką pasję, zwykle jest ciekawy, bo ma dostęp do pewnej tajemnej wiedzy, czy kawałka świata, którego inni nie znają.
Szukanie jasnych stron nieco komplikuje się, gdy himalaizm wpycha się „na trzeciego” do łóżka. — Związek z himalaistą to niekoniecznie jest świadomy wybór, wbrew temu, co często powtarzają wdowy — stwierdza Skrzydłowska-Kalukin.
— Wspinacze to fajne chłopaki, silni, wolni, z fantazją, indywidualiści, dobrze zbudowani, łatwo się w takim zakochać. A później okazuje się, że oni pod wpływem założenia rodziny wcale się nie zmieniają. Nadal są indywidualistami z dużym poczuciem wolności, nieodpowiedzialności i z fantazją — dodaje autorka.
A kim stają się wobec tego partnerki wspinaczy? Przecież fakt, że wiążą się z górskimi niebieskimi ptakami nie może, w przypadku każdej jednej z nich, oznaczać rezygnacji z samych siebie. Poszukiwanie odpowiedzi na to pytanie to najlepszy powód, aby sięgnąć po „Rodziny himalaistów”. Jak ulał pasuje tu bowiem cytat z filmu „Żona”, rozpoczynający rozmowę z Joanną Kondratiuk, żoną Tomasza Mackiewicza: „Proszę nie robić ze mnie ofiary, jestem znacznie bardziej interesująca”.

Artykuł powstał we współpracy z Grupą Wydawniczą Foksal.