
Prawdopodobieństwo, że himalaista zginie podczas wyprawy, jest wysokie. Fakt. I co z tego? Dzieci osierocić może też policjant, żołnierz czy strażak. „Lodowych wojowników” od funkcjonariuszy służb odróżnia jednak pewna zasadnicza kwestia: poziom egoizmu.
„To było naturalne, że taty nie było”
Można na przykład tak: są ludzie, dla których wspinaczka to cały świat. Rodzina i dzieci? Zaledwie elementy rysujące się na tle tego górskiego krajobrazu. Czy jest jednak sens w obrażaniu się na rzeczywistość? Przecież lepiej spróbować ją zrozumieć.„To nie jest w porządku, żeby jedna osoba w związku mogła robić wszystko, co chce”
Tomasz Jankowski, syn Bogdana, wybitnego polskiego taternika i himalaisty, podobnie jak Jerzy, stwierdza: „Przez myśl mi nie przeszło, żeby mieć pretensje do taty, że się wspinał”.Człowiek, który ładuje się w ekstremalne sytuacje, robi to, bo ma taką potrzebę, a nie dlatego, że gdzieś w Azji stoją ośmiotysięczniki i on chciałby na nie wejść. Ośmiotysięczniki stają się celem dla kogoś, kto jest gotów tam się ładować. Trudno więc mówić o krzywdzie z perspektywy wyłącznie Himalajów.
„Wracając z każdej wyprawy, czułam się jak zbrodniarka”
Powiedzieć, że egoistyczne realizowanie własnych pasji jest tylko domeną mężczyzn, byłoby jednak niesprawiedliwością. Wspomniana już alpinistka Ewa Panejko-Pankiewicz również kochała góry, podobnie jak jej mąż Krzysztof. Kiedy zbiegały im się daty wypraw, zostawili dziecko u rodziców Ewy.Matki często czują się koszmarnie winne, nawet bez jeżdżenia w Himalaje. Różnica, oczywiście jest taka, że wyprawa w latach 80. trwała kilka miesięcy, a nie dziewięć godzin, no i że himalaizm jest bardzo niebezpieczny. Ale człowiek potrafi zracjonalizować wszystko. Pani Ewa nie wspinała się w himalajach zimą, uważała, że to jest skrajne doświadczenie. Skoro jest coś bardziej niebezpiecznego, to ten letni himalaizm to właściwie taki groźny nie jest…
„Był dumny, że nie jest nudny”
Krytykować więc himalaistów, czy nie krytykować? Podziwiać czy jednak mieć z tyłu głowy, że swoich bliskich proszą często o zdecydowanie zbyt wiele?Jeden z moich rozmówców wzrusza się, że ojciec jednak o nim pamiętał na wyprawie, bo w pamiętniku z wyprawy napisał o nim kilka zdań. On nie wypomina: „Proszę, przypomniał sobie, że ma dziecko”, tylko wzrusza się. Patrzy z innej perspektywy niż osoby z zewnątrz.
Artykuł powstał we współpracy z Grupą Wydawniczą Foksal.
