Polscy posłowie niedługo ustanowią nowy rekord. Wystarczył im rok w Sejmie, by złożyć niemal 10 tysięcy interpelacji. Dotyczą one takich spraw jak "prześladowanie chrześcijan w Nigerii, więcej dróg do jazdy konnej, rekordowo wysokie ceny jaj, długi królowej Bony". Oto czym zajmują się politycy.
Posłowie są na najlepszej drodze do ustanowienia rekordu. Na razie, przez rok złożyli 9300 interpelacji czyli tyle, co cała V kadencja. Absolutnym liderem, zdaniem posłów "królową interpelacji" jest Anna Sobecka z wynikiem 352 interpelacje. Już planuje złożyć 170 następnych. Następne miejsca zajmują Kazimierz Moskal, Piotr Szeliga, Jakub Warzecha, Beata Kempa, Zbigniew Girzyński.
Jak podaje "Rzeczpospolita" tematu składanych interpelacji są różne. Poseł Marek Poznański z Ruchu Palikota zajął się sprawą długu, jaki zaciągnęła w Polsce Hiszpania za panowania żony Zygmunta Starego, królowej Bony. Poseł utrzymuje, że Hiszpanie nie licząc odsetek są nam winni 235 milionów złotych.
Inną istotną sprawą zajął się poseł Łukasz Borowiak. Wysłał on do minister sportu Joanny Muchy pismo z zapytaniem, czy w Mistrzostwach Polski Cheerleaders można stworzyć kategorię wiekową 50+. Poseł wyjaśniał, że cheerleading to sport stary, ze sporym dorobkiem na koncie. Stwierdził, że nie tylko młode dziewczyny i kobiety mogą się tym sportem interesować, dlatego powinno się dać szansę starszym kobietom. Poseł tłumaczył, że o złożenie takiej interpelacji prosiła go koleżanka.
Posłowie poruszają mnóstwo różnych kwestii. Zazwyczaj interpelacje dotyczą "chaosu w służbie zdrowia", "fatalnej sytuacji demograficznej", "złego stanu rybołówstwa", prześladowania chrześcijan w Nigerii czy Syrii. Jedna z interpelacji dotyczyła "przemian demokratycznych w Birmie/Myanmarze". Najczęściej jednak chodzi o lokalne sprawy - pociąg na linii Chełm Wrocław, zwiększenie liczby dróg, po których można jeździć konno. Poruszane są takie zagadnienia jak mała liczba filmów o bohaterach narodowych, nostryfikacja dyplomów chińskich uczelni w Polsce, odprawy niewypłacone żołnierzom generała Andersa, koszt bicia jednogroszówek.
Jak czytamy w "Rzeczpospolitej" posłowie tematy swoich interpelacji chętnie czerpią z mediów. Wystarczyło informacja, że mamy w Polsce kłopoty z dostosowaniem kurzych ferm, a w tej sprawie powstało kilka interpelacji, m.in. o rosnących cenach jaj spożywczych. Jednak tak częste posługiwanie się przez posłów tą formą kontroli parlamentarnej może nie wyjść jej na dobre, bo ministrowie przestaną je traktować serio. Dodatkowo zdaniem Marka Poznańskiego, posłowie interpelacjami nabijają statystyki, a ich tematy często nie mają związku z ważnymi sprawami.
Byłem świadkiem, jak jeden z posłów niósł interpelację, a drugi go zaczepił i poprosił: dopisz i mnie, bo mi się to przyda do statystyki". CZYTAJ WIĘCEJ