
17-letni Jan Radziwon, który uczestniczył w proteście przed SO w Warszawie spędził całą noc w policyjnym areszcie. Policja tłumaczy, że "naruszył nietykalność funkcjonariuszy”, dlatego może odpowiadać jak dorosły. "W moim pojęciu syn został porwany" — uważa ojciec chłopaka.
Nie wiedzieliśmy, gdzie (przyp. red. Janek) znajdował się wczoraj wieczorem i gdzie nocował. W moim pojęciu on został po prostu porwany.
Został rzucony na ziemię, był dociskany kolanem, nawet gdy krzyczał, że sprawia mu to ból. Ręce skuto mu z tyłu. Taki sposób traktowania 17-latka potwierdzał także inny zatrzymany. Chłopak miał prosić, by o zatrzymaniu poinformowano jego dziewczynę, jednak w protokole nie ma żadnej informacji na ten temat.