Na stronie Najwyższej Izby Kontroli pojawił się raport dotyczący walki rządu ze smogiem. Kontrolerzy nie szczędzą w nim słów krytyki pod adresem obecnego obozu władzy. Piszą, że przez 9 miesięcy ustawa o systemie monitorowania i kontroli jakości paliw nie spełniała swojego podstawowego celu, jakim jest ograniczenie emisji zanieczyszczeń.
Zgodnie z zapisami wspomnianej noweli ustawy z 2018 roku do poprawy jakości powietrza ma doprowadzić eliminowanie z rynku paliw najgorszej jakości, których spalanie w domowych piecach grzewczych i lokalnych kotłowniach jest jedną z głównych przyczyn powstawania smogu.
"Wydane do ustawy rozporządzenie ówczesnego Ministra Energii w sprawie metod badania paliw stałych, uniemożliwiło jednak sprawdzanie ich jakości. W efekcie, choć w okresie badanym przez NIK Inspekcja Handlowa przeprowadziła w sumie niemal 1600 kontroli, to ponad 80 procent z nich dotyczyło tylko kwestii formalnych - tego czy sprzedawcy paliw stałych wydają świadectwa ich jakości" – czytamy w raporcie NIK.
Kontrolerzy stwierdzają, że dopiero po interwencji UOKiK zmieniono zapisy w ustawie, ale dopiero po 9 miesiącach obowiązywania wadliwego prawa. Zdaniem NIK to stracony czas w walce ze smogiem.
Najwyższa Izba Kontroli zaznacza jednak, że nawet gdyby przepisy zostały doprecyzowane natychmiast, w 2018 r. w budżecie państwa nie zaplanowano środków na badanie jakości paliw stałych. Pieniądze na ten cel pojawiły się dopiero rok później.
W raporcie czytamy także o zastrzeżeniach, jakie kontrolerzy mają do efektywności systemu monitorowania i kontroli jakości paliw stałych. Według ich ustaleń średni czas od pozyskania informacji o nieprawidłowościach do momentu wyznaczenia przez UOKiK terminu przeprowadzenia kontroli wynosił do 1 do 3 miesięcy, w skrajnym przypadku ponad rok.
– Cząstkowe kontrole już trwają. Zrobimy także kompleksową, ale musimy z tym poczekać, bo większość instytucji jest zajęta walką z epidemią. W ramach już prowadzonych czynności na przykład delegatura katowicka przygląda się podmiotom ochrony zdrowia. Pewną orientację, jak państwo było przygotowane, już mamy – powiedział Marian Banaś.