Dziennikarz Stanisław Skarżyński poinformował, że oddaje swoją nagrodę Grand Press, którą dostał za 2016 rok. Jak stwierdził, ma to związek z tym, że teraz do nagrody nominowano Beatę Lubecką z Radia ZET. Dziennikarka została wyróżniona za wywiad, jaki przeprowadziła z aktywistką Margot.
"Z powodu nominowania Beaty Lubeckiej z Radio ZET do nagrody Grand Press w kategorii Wywiad za 'Wywiad z Margot' chciałbym poinformować, że zwracam moją nagrodę w kategorii News, którą w edycji 2016 dostaliśmy z Konradem Radeckim-Mikuliczem za cykl tekstów 'Afera Misiewiczowa' w OKO.press" – napisał Stanisław Skarżyński na Facebooku.
Jego zdaniem wywiad Lubeckiej, "jeśli na coś zasługiwał, to na nominację do nagrody za antydziennikarstwo albo tytuł tępej dulszczyzny roku". "Nie chcę mieć nic wspólnego z nagrodą, która po tej nominacji cuchnie homofobią i transfobią, a nie ustanawia standardy dziennikarskie" – argumentował.
Skarżyński jeszcze ostrzej wypowiedział się o osobach odpowiedzialnych za przyznawanie nominacji. "Trzeba mieć kompletnie poprzestawiane klepki i zerowe wyczucie elementarnych zasad, żeby ten wywiad nominować do nagrody. Wstydźcie się, tak jak ja się wstydzę, że dostałem tę nagrodę i byłem z tego jakoś tam dumny" – ocenił.
Jak dodał dziennikarz, dyplom za nagrodę wyrzucił dawno temu, ale przyznane mu 2,5 tys. zł przekaże organizacji Lambda, która zajmuje się pomocą osobom LGBT. "Oficjalnie zwrócę się też do 'Press' o wykreślenie mnie z listy nagrodzonych i nigdy nie będę już nigdzie się chwalił, że kiedyś dostałem tę nagrodę" – dodał.
Przypomnijmy, że Margot była gościem Beaty Lubeckiej w Radiu ZET 2 września. Aktywistka "Stop Bzdurom" ostro skrytykowała postawę dziennikarki. Margot wspomniała, że na początku wywiadu Lubecka zasugerowała, iż jej gość jest prowokujący, bo "ma odkryte ramiona". "To było ekstremalnie nudne spotkanie" – opisywała.
Skarżyński w 2018 r. odszedł z "Gazety Wyborczej", ale wciąż z nią współpracuje, pisząc dla niej teksty z Wielkiej Brytanii. Publikował też dla portalu OKO.press.