Zmarła matka Małgorzaty Ohme. Prowadząca "Dzień dobry TVN" wraz z Filipem Chajzerem pożegnała swoją mamę wzruszającymi słowami. Barbara Sułowska długo walczyła z chorobą.
"Większość boi się zapytać jak mi jest. Niepotrzebnie. Czuję się dobrze. O dziwo lepiej niż zakładałam. Nie uciekłam w zadania, nie zagłuszyłam myśli, nie zapiłam smutku. Jestem, przeżywam, stało się, a ja żyję dalej. Tak jakby życzyła sobie moja Mama" – zaczyna Małgorzata Ohme swój wzruszający felieton w serwisie Onet Kobieta, którego jest redaktorką naczelną.
Prowadząca "Dzień dobry TVN" w duecie z Filipem Chajzerem, której matka Barbara Sułowska odeszła po długiej chorobie, wyjawiła: "Cieszę się, że była moją mamą. Pełną błędów, czasami nieprzewidywalną, czasem zbyt raptowną – była jednak tą mamą, która miała mnie urodzić, wychować i kochać. Tak właśnie się stało. Zawdzięczam jej wszystko razy milion".
Małgorzata Ohme żegna zmarłą mamę
Dziennikarka nie ukrywa, że już wcześniej bała się śmierci swojej mamy. "Kiedy odszedł mój Tata, myśli moje wędrowały ku niej, jak ja to przeżyje, gdy jej zabraknie. Nie wyobrażałam sobie tej chwili, płakałam na samą myśl o tym" – wyjawia.
"Nie będę już niczyją córką, niczyim dzieckiem. Będę samotna w mrocznej dorosłej rzeczywistości. Do kogo zadzwonię, by się wyżalić piskliwym głosikiem? Kogo wezmę na litość? Kto mi pogłaszcze włosy i utuli? Płakałam jak bóbr, wyobrażając, sobie te momenty" – czytamy w felietonie na Onet Kobieta.
Później nastąpiła choroba matki Małgorzaty Ohme. "Potem był szpital, niepełnosprawność, moja mama w ciągu jednego miesiąca zamieniła się w słabą, bezsilną dziewczynkę. Ta moja mama, silna jak skała, mocna jak dąb – wymagała pomocy, by dotrzeć do toalety, przebrać się w pidżamę, zrobić herbatę" – relacjonuje psycholożka.
Nie ukrywa, że choroba jej mamy była dla niej ciężka emocjonalnie. "Wracałam od niej nie raz i płakałam, że nie umiem jej pomóc, że na moich oczach dzieje się coś, czego nie chce. Choroba jak intruz, choroba wredna i podstępna, zła do szpiku kości" – pisze Ohme.
"Piękna śmierć"
Prowadząca "Dzień dobry TVN" wyznała, że jej mama "podarowała jej na koniec piękną śmierć" – "bezbolesną, spokojną, czułą i chwilami żartobliwą".
"Uwielbiała się śmiać jak ja. Nigdy nie patrzyłam jej tyle w oczy, co w tym ostatnim czasie. Zauważyłam, że mają odcień malachitu, dwie okrągłe malachitowe kule. Nie musiała nic mówić, bym wyczytała w nich intencje. Wiedziałam, że mnie kocha, kochała i kochać będzie. Tak jak matka kochać potrafi najpiękniej. Bez żadnych warunków. Za to, że jesteś" – czytamy w felietonie Małgorzaty Ohme na OnetKobieta.
Ohme wyjawiła, że po śmierci matki "odczuła też ulgę, że już nic złego jej się nie stanie". "Nie będzie bólu, nie będzie szpitali, nie będzie samotności – zauważa.
I dodaje: "Nie będzie też Jej w fizycznym wymiarze. Smutek rozlewa się w moim ciele jak strumień ciepłej wody płynący z gałki prysznica. Jest mi zimno i gorąco na przemian. Stoję nago na wietrznym polu otoczona wilkami. Nikt nie zawoła z okna domu 'wracaj'. Nikt już tam nie czeka".
Ohme dziękuje fanom za wsparcie
Dziennikarka i psycholożka podziękowała za kondolencje i życzliwe słowa oraz zwróciła się też do wszystkich, którzy stracili swoich rodziców.
"Jest nas tysiące, tęskniących dzieci, które mieszkają w nas na zawsze. Piszecie, że ból nie mija, że tylko czas mija. Być może. Każdy ma swoją prywatną żałobę, ale nie jesteśmy tu na ziemi sami. Rodzimy się i umieramy, a wszystko, co jest pomiędzy to życie. Dotyczy to każdego z nas. Póki jesteśmy tu – żyjmy dobrze. Idźmy do przodu pełni nadziei i wiary. Wdzięczni za to, że byli" – zwraca się do czytelników Ohme.
"Zamykam drzwi. Otwieram okno. Nie wiem, co dalej" – zakończyła swój pożegnalny felieton gwiazda "Dzień dobry TVN".