– Brak wsparcia z funduszu to zemsta za poparcie strajku rolników i za udział w nim. To pogrożenie palcem. Trochę na zasadzie: zobaczcie, jak będziecie tak robić, to nie otrzymacie środków. Bastion PiS pęka i to bardzo wyraźnie – mówi Stefan Grodzki, wójt gminy Kulesze Kościelne, która nie otrzymała wsparcia z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych.
Ponad 92 proc. mieszkańców Kulesz Kościelnych poparło w drugiej turze prezydenta Andrzeja Dudę. A rok wcześniej – w wyborach parlamentarnych – 84 proc. wybrało tu PiS. Kulesze Kościelne zasłynęły na całą Polskę jako "bastion PiS".
Kiedy rok temu byliśmy w Kuleszach, ludzie cieszyli się, że gmina zmienia się dzięki rządom Prawa i Sprawiedliwości. – Kulesze doszły do rozkwitu – z dumą mówili mieszkańcy wsi. I wyliczali: że mają nowe drogi, plac zabaw czy pomniki.
Dlatego niemałym zaskoczeniem była informacja, że Kulesze Kościelne z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych nie dostaną nic. Choć w sumie województwo podlaskie otrzymało ponad 180 mln zł (na ponad 100 projektów).
Dwa razy sprawdzałam, czy aby na pewno Kulesze Kościelne, rozsławione na całą Polskę jako bastion PiS, nie dostały żadnego wsparcia z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych.
Stefan Grodzki: No niestety.
Spodziewał się pan tego?
Spodziewałem się, po tym jak w ostatnich miesiącach traktowani są rolnicy. Nasi mieszkańcy bardzo mocno sprzeciwili się tzw. "Piątce dla zwierząt". Protestowaliśmy.
Były także deklaracje rolników, że więcej na PiS nie zagłosują.
W centralnym punkcie Kulesz Kościelnych rolnicy zawiesili banner z hasłem "Koniec bastionu PiS". Społeczeństwo – zwłaszcza rolnicy – zbuntowali się przeciwko obecnej władzy.
Ale jeśli sprzeciw wobec ustawy ma wpływ na wydawanie środków rządowych, mających z założenia pobudzić gospodarkę, a w szczególności pomóc lokalnym społecznościom, to żyjemy w jakimś dziwnym kraju.
Może Kulesze już wystarczająco dostały od tego rządu? Może w PiS stwierdzili, że już spłacili kredyt wdzięczności za tak obfite wsparcie np. w ostatnich wyborach prezydenckich?
Przed wyborami prezydenckimi pan premier Mateusz Morawiecki jeździł i rozdawał czeki wszystkim gminom. Wtedy każda z nich zasługiwała na wsparcie. A po wyborach jest już inaczej.
To wsparcie rządu było przedstawiane jako pomoc gminom, które poniosły straty gospodarcze z powodu pandemii. A teraz okazuje się, że gminy, których włodarze są nieprzychylni obecnej władzy, uznano za mniej poszkodowane. Dla mnie jest to niezrozumiałe. To ogromny skandal.
Ale pan jest bezpartyjnym wójtem.
Tak, nie miałem poparcia żadnej partii w wyborach. Nikt mnie nie wspierał, tylko mieszkańcy.
Podczas konferencji prasowej stanął obok prezydenta Białegostoku Krzysztofa Truskolaskiego, który otwarcie popiera Koalicję Obywatelską.
Jakie są teraz nastroje wśród mieszkańców gminy, którzy całym sercem popierali w ostatnich latach i PiS, i Dudę, który zresztą Was odwiedzał?
Rolnicy mówią krótko: całe szczęście, że nie przeszła "Piątka dla zwierząt", bo to by nas dużo więcej kosztowało niż milion, który mieliśmy dostać na remont szkoły.
Rolnicy stanęli w mojej obronie i stwierdzili, że jeśli tak się postępuje z wójtami, którzy ich bronili, to niech władza nie liczy na poparcie w następnych wyborach. Są też takie głosy, że może niepotrzebnie wójt angażował się w protesty rolników. Ale to mniejszość.
Czyli Waszym zdaniem to zemsta?
Tak, zemsta to jest odpowiednie słowo. Brak wsparcia z funduszu to zemsta za poparcie strajku rolników i za udział w nim. To pogrożenie palcem. Trochę na zasadzie: zobaczcie, jak będziecie tak robić, to nie otrzymacie środków.
Bastion PiS się kończył?
Bastion PiS pęka i to bardzo wyraźnie.
Na co przeznaczylibyście pieniądze z funduszu inwestycji?
Mam akurat przed sobą ten wniosek. Chodziło oczywiście o remont i przebudowę szkoły podstawowej w Kuleszach Kościelnych.
Czy uzasadniono odmowę?
Nie, nie było żadnego uzasadnienia. Dowiedzieliśmy się, że nie otrzymamy wsparcia, bo nie było nas na liście.
Był szereg kryteriów, które brano pod uwagę podczas przydzielania środków, jak np. kompleksowość planowanych inwestycji czy ograniczenie emisyjności i ingerencji w środowisko. Czy Wasz wniosek je spełniał?
Tak, spełnialiśmy te i inne kryteria. Pierwsze, czyli zrównoważony rozwój, uzasadniliśmy tak: realizacja wpłynie na poprawę warunków edukacji w jedynym obiekcie szkolnym na terenie gminy Kulesze Kościelne. Zapewni także godne warunki dzieciom i młodzieży z 32 sołectw, co wpisuje się w interes społeczny, umożliwia zrównoważony rozwój społeczności lokalnej.
Dodatkowo warto wspomnieć, że 32 sołectwa w 2019 i 2020 roku przekazały fundusz sołecki, czyli budżet obywatelski gmin wiejskich, w kwocie blisko 1 mln zł na remont szkoły. Musiały przez to zrezygnować z takich inwestycji, jak budowa placu zabaw czy remont świetlic.
Kolejny warunek, czyli organicznie emisyjności, ingerencji w środowisko, też spełnialiśmy. Wymienialiśmy np. oświetlenie na energooszczędne. Udział liczby mieszkańców, na których inwestycja wywiera pozytywny wpływ – to następne założenie – które było spełnione, ponieważ wszystkie sołectwa korzystałyby z wyremontowanej szkoły.
I mógłbym tak dalej wymieniać. Spełnialiśmy wszelkie kryteria, nawet to, że musimy wnioskować minimum o 400 tys. zł. Myśmy wnosili o 1 mln 131 tys. zł. A jako gmina zainwestowaliśmy prawie 55 proc.
Podczas letniej odsłony programu środki przydzielano regionom algorytmicznie. Wówczas wszystkie gminy i powiaty w Polsce otrzymały rządowe wsparcie. Wy również.
Tak, otrzymaliśmy wówczas 500 tys. zł, które przeznaczyliśmy na remont szkoły, który w sumie kosztuje nas blisko 3 mln zł.
Dlaczego pana zdaniem teraz zmieniono kryteria przyznawania środków?
Jeśli rząd rozdzielając te środki mówi jedno, to oznacza, że należy rozumieć to odwrotnie. Pan premier informując o publikacji listy podkreślił, że kończymy w Polsce z podziałem kraju na "Polskę A, B i C".
Może i rzeczywiście tak się stało. Ale należy tu jeszcze powiedzieć o tym, że rząd zaczął nowy podział: na Polskę PiS i Polskę samorządową, niezależną.
W jaki sposób zgromadzicie kwotę, której brakuje Wam na remont szkoły?
Będziemy to gospodarować w budżecie. Jest jeszcze jaskółka nadziei, ponieważ będzie dodatkowy nabór z rządowego funduszu. Choć co prawda tam do rozdysponowania będzie dużo mniejsza kwota.
A co jeśli i w kolejnym rzucie się nie uda?
Myślę, że wtedy to pęknięcie w bastionie PiS nastąpi bardzo wyraźnie. Do końca roku możemy jeszcze złożyć jeden wniosek i to zrobimy.
Mam nadzieję, że osoby, które decydują o rozdysponowaniu tych środków, pójdą po rozum do głowy. Przecież w tej szkole był i pan prezydent Andrzej Duda, i pan Dariusz Piontkowski.
Był na dożynkach, poprosiłem go, by zobaczył, jak wygląda nasza szkoła. Pojechaliśmy, powiedział, że postarają się pomóc, będą szukać wsparcia, będzie rządowy program. Będzie można skorzystać.
Później spotkałem pana Piontkowskiego podczas związku gmin wiejskich. Wówczas był już ministrem edukacji. Zapytałem, czy pamięta o szkole. Odparł krótko: panie wójcie, budynek szkoły należy do jednostki samorządu regionalnego. To wasza sprawa. Odpowiedziałem: dziękuję bardzo, wrócę i przekażę mieszkańcom pana słowa.
Widzi pan jakiś inny powód pominięcia Was przy przyznawaniu tego rządowego wsparcia?
Poza protestami rolników, ciężko jest powiedzieć. Byłem z rolnikami pod domem pana senatora Jacka Boguckiego. Tam też mówili: zapomnijcie o środkach. Odpowiedziałem, że jeśli kluczem ich podziału mają być protesty rolników wobec władzy, to cofamy się o 50 lat wstecz.
Nie mam zamiaru uginać się przed tą władzą. Jeden z samorządowców z naszego województwa, który też nie otrzymał dofinansowania, powiedział, że postawiono mu ultimatum: albo zapiszesz się do PiS-u, albo nie będzie pomocy. Nie zapisał się, środków też nie ma.
Smutna puenta.
Ale całe szczęście, że pierwszy etap remontu szkoły mamy już za sobą. 15 grudnia odbieramy. Pozostaną nam jeszcze dwa kolejne. Także do sierpnia przyszłego roku szkoła będzie już wyremontowana. Miejmy nadzieję, że pandemia ustąpi i dzieci będą mogły do niej wrócić.
Na otwarcie tej placówki oczywiście nie zaprosimy nikogo z władz centralnych.