
Reklama.
Bohaterów rankingu przedstawiamy sprawiedliwie, w kolejności alfabetycznej.
Michael Fassbender grał m.in. w „Bękartach wojny” Quentina Tarantino, „Niebezpiecznej metodzie" Davida Cronenberga i „X-Men: First Class”. Ma piękną twarz z subtelnie zarysowanymi zmarszczkami – twarz kogoś po przejściach, co niezmiennie kręci kobiety. Po zakończeniu zdjęć do „X-Menów" spotykał się z koleżanką z planu, córką Lenny'ego Kravitza, Zoe. Ale grono jego wielbicielek najbardziej powiększyło się po roli w najnowszym filmie Steve'a McQueena „Wstyd”, w którym ku ich uciesze paraduje po ekranie w pełnym negliżu. To nie pierwszy raz, kiedy obaj panowie ze sobą współpracowali. W 2008 roku na ekranach debiutował „Głód” brytyjskiego reżysera. Sam aktor jest zadowolony, że wspiął się na szczyt sławy już jako dojrzały mężczyzna. Ale jego fanki na pewno wolałyby oglądać go w kinie i telewizji już znacznie wcześniej.
Ryana Goslinga na ekranach można podziwiać już od dawna. Pamiętamy, jak polecano nam „Fanatyka" dobre 10 lat temu właśnie dla jego roli! Zaczynał w telewizji. Od 1993 roku razem z Christiną Aguilerą prowadził „Klub Myszki Miki”. Pierwszą poważną rolę – Żyda-neonazisty – zagrał właśnie w „Fanatyku” z 2001 roku. Dziewięć lat później został nominowany do Złotego Globu. Zachwycił wtedy swoją rolą w „Blue Valentine”. Sam powtarza, że uwielbia trudne scenariusze. W zeszłym roku można było zobaczyć jego aktorskie popisy w „Drive”, „Crazy Stupid Love" i „Idach marcowych”. Uważamy, że to po roli małomównego mściciela w złotej kurtce o Goslingu zrobiło się naprawdę głośno. Bohater internetowego memu "Hey girl"(tu w wydaniu klasycznym, tu w feministycznym).
Dobrzy aktorzy, przystojni mężczyźni. Którego wybieracie?