Dzień przed szturmem na Kapitol biuro FBI w Norfolk miało informacje o możliwym ataku ekstremistów – donosi "Washington Post". W raporcie rządowej agencji wspomniano, że zwolennicy Donalda Trumpa szykują się na "wojnę".
"Bądźcie gotowi do walki. Kongres musi usłyszeć tłuczenie szkła, wyważanie drzwi i rozlew krwi żołnierzy niewolników BLM i Pantify (pogardliwe określenie Antify – red.). Bądźcie agresywni. Przestańcie nazywać to marszem, wiecem lub protestem. Idźcie tam gotowi na wojnę. Będziemy mieli naszego prezydenta albo umrzemy. Nic innego nie doprowadzi do tego celu" – taki cytat pojawia się w raporcie FBI, do którego dotarła gazeta.
Jak podkreśla "Washington Post", ostrzeżenie, które wysłało biuro w Norfolk, zaprzecza twierdzeniom, że FBI nie posiadało żadnych informacji na temat zamiarów ekstremistów. W raporcie przedstawiono plany logistyczne demonstrantów i nawoływania do przemocy w odpowiedzi na "bezprawne blokady" policyjne.
Zdaniem dziennikarzy gazety, przedstawione fakty są dowodem "na sporą porażkę wywiadowczą poprzedzającą chaos, w którym zginęło pięć osób". Pytanie, kto zawinił. Agenci z Norfolk przesłali raport centrali po 45 minutach od wejścia w posiadanie niepokojących informacji. Nie wiadomo jednak, co stało się z nim dalej.
Przypomnijmy, w zamieszkach w Waszyngtonie śmierć poniosły cztery osoby – czworo demonstrantów i jeden policjant. Z budynku Kapitolu skradziono wiele dokumentów, niektóre z nich mogą być ważne dla bezpieczeństwa państwa. Znana jest tożsamość części napastników.