Prawo i Sprawiedliwość będzie pisać protesty w sprawie nierzetelności Telewizji Polskiej, bo ta – zdaniem rzecznika PiS Adama Hofmana – niewłaściwie relacjonowała marsz "Obudź się Polsko". Pod siedzibą TVP wciąż protestują także sympatycy "Gazety Polskiej' z Ewą Stankiewicza na czele. To nie pierwszy raz, kiedy prawica ma pretensje do publicznej telewizji. Ale tym razem, cytując prezesa Kaczyńskiego, "miarka się przebrała".
– Telewizja publiczna przeszła wczoraj samą siebie. Będziemy pisać protesty, bo przypomniały się najgorsze czasy. 'Dziennik Telewizyjny' był wczoraj zamiast 'Wiadomości'. Widocznie poszła dyrektywa ze strony PO i stąd jednoznaczny przekaz – stwierdził dziś na antenie Radia Zet rzecznik PiS Adam Hofman. Nie sprecyzował, do czego dokładnie ma zastrzeżenia, choć można przypuszczać, że lista zarzutów wobec TVP jest podobno do tej, jaką skonstruowali protestujący przed siedzibą telewizji sympatycy "Gazety Polskiej".
Cenzura, dyskryminacja, lizusostwo
"Telewizja robi skrajnie propagandową papkę "ku czci". To jest skandal. Ten skandal ma autora - Piotra Kraśko. Ten system ma swoich autorów" – mówiła przed budynkiem TVP Ewa Stankiewicz. Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "GP", stwierdził zaś, że w telewizji obowiązuje cenzura, dyskryminacja mediów katolickich i lizusostwo wobec premiera Donalda Tuska.
Prawica nie od dziś ma zastrzeżenia do TVP, szczególnie do materiałów emitowanych w "Wiadomościach". Ostatnio burzę wywołał fakt, że informację o możliwej pomyłce przy ekshumacji Anny Walentynowicz podały wszystkie serwisy informacyjne poza "Wiadomościami". – To świadoma autocenzura mediów! Te, które pominęły informacje o szokujących wynikach ekshumacji, doskonale wiedzą, co robią, TVP upolitycznia się coraz bardziej, zgadując wręcz, co należy, a czego nie należy mówić, żeby nie zaszkodzić władzy – oburzał się w rozmowie z "Frondą" europoseł PiS Ryszard Czarnecki.
Rzecznika TVP Joanna Stempień-Rogalińska tłumaczyła wówczas, że "'Wiadomości' nie ścigają się z tabloidami" i przedstawią obszerny materiał na ten temat nieco później. Jak było tym razem? Ile prawdy jest w zarzutach PiS-u i spółki?
"Szukają dziury w całym"
Dziennikarze głównego programu informacyjnego TVP1 uznali marsz "Obudź się Polsko" za najważniejsze wydarzenie wczorajszego dnia. Reporter "Wiadomości" podkreślił, że w marszu mogło brać udział nawet 200 tys. osób, a uczestnicy protestowali przeciwko rządowi, łamaniu obywatelskich swobód i wolności mediów. Były wypowiedzi prezesa PiS, lidera Solidarnej Polski i uczestników wydarzenia. A na koniec wypowiedź reportera, że fakt, iż ulicami Warszawy przeszła wielotysięczna demonstracja to najlepszy dowód dobrze funkcjonującej demokracji.
– Proste relacje, nic specjalnego. W kwietniu też maszerowali, relacjonowaliśmy tak samo. Oni szukają dziury w całym. Dopóki to nie jest sprzeczne z prawem, to niech protestują. Wcześniej byli pod Pałacem Prezydenckim, teraz są tu, jutro będą gdzie indziej – komentuje w rozmowie z naTemat proszący o anonimowość dziennikarz TVP.
W "Wiadomościach" pojawił się także materiał o polsko-polskiej wojnie "moherów" z "lemingami", która podzieliła Polaków. Dziennikarka zacytowała wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego sprzed kilku lat (" My jesteśmy tu, gdzie wtedy, oni tam, gdzie stało ZOMO"), która – jej zdaniem – zapoczątkowała konflikt. Zakończyła stwierdzeniem, że "Polska jest jedna, każdy ma prawo do wyrażania swoich poglądów".
Zarzuty? Chleb powszedni upolitycznionych mediów
Europoseł Czarnecki mówi w rozmowie z naTemat, że PiS ma zastrzeżenia do pierwszego materiału, czyli relacji z marszu. – O ile Polsat czy nawet TVN relacjonowali dość obiektywnie, o tyle relacja TVP była zaskakująca. Telewizja publiczna coraz bardziej staje się tubą propagandową – stwierdza Czarnecki. Czego zabrakło albo czego było w materiale zbyt wiele? – TVP wyraźnie standardami odstaje od innych stacji – odpowiada wymijająco europoseł. Jak twierdzi, PiS zareaguje wysyłając skargi m.in. do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz samej TVP.
Zdaniem dr. Bartłomieja Biskupa, politologa z Uniwersytetu Warszawskiego, afera wokół materiału TVP to tylko kolejny dowód na to, jak bardzo telewizji szkodzi upolitycznienie. – Media są własnością poszczególnych ekip politycznych. Nie uciekniemy od takich zarzutów i będą się pojawiały także wtedy, kiedy zmieni się koalicja rządząca telewizją, a obecnie to PO - PSL. Nie spodziewałbym się więc obiektywnych relacji – zaznacza Biskup.
Telewizja publiczna przeszła wczoraj samą siebie. Będziemy pisać protesty, bo przypomniały się najgorsze czasy. 'Dziennik Telewizyjny' był wczoraj zamiast 'Wiadomości'. Widocznie poszła dyrektywa ze strony PO i stąd jednoznaczny przekaz.
dr Bartłomiej Biskup
politolog
Media są własnością poszczególnych ekip politycznych. Nie uciekniemy od takich zarzutów i będą się pojawiały także wtedy, kiedy zmieni się koalicja rządząca telewizją, a obecnie to PO - PSL. Nie spodziewałbym się więc obiektywnych relacji .