Reakcja polskiej ambasador na opinię w szwedzkim portalu musiała wywołać poruszenie. Murem za autorem stanął redaktor naczelny, ale także dwa stowarzyszenia dziennikarzy: szwedzkie i europejskie. Oba – jak czytamy na stronie EFJ – "potępiły polityczną ingerencję polskiej ambasador". O co chodzi?
Ambasador Polski w Sztokholmie zainterweniowała ws. określenia polskiego rządu jako prawicowych nacjonalistów, które pojawiło się w opinii na stronie szwedzkiego portalu
"Będziemy bardzo wdzięczni za poprawienie informacji zawartych w artykule" – napisała Joanna Hofman
Redaktor naczelny portalu mówi, że był zaskoczony reakcją polskiej placówki
Artykuł, który wywołał reakcję polskiej ambasady w Sztokholmie, ukazał się 11 stycznia w szwedzkim portalu Dagens Arena. A konkretnie była to opinia – co wyraźnie zaznaczono – radnego ze Sztokholmu pt. "Tak wygrywa demokracja", w której Magnus Runsten poświęcił Polsce jeden fragment.
Ten fragment dotyczy ustępującego prezydenta USA. "Zaledwie kilka miesięcy temu Donald Trump został nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla przez Szwedzkich Demokratów. Podjęli inicjatywę razem z podobnie myślącymi partiami, w tym z prawicowymi nacjonalistami na Węgrzech i w Polsce, którzy odnieśli już sukces w niszczeniu demokracji w swoich krajach do tego stopnia, że Freedom House nie klasyfikuje ich już jako pełnoprawnych demokracji" – czytamy.
List polskiej ambasador
Polska ambasador w Sztokholmie zwróciła uwagę na słowa o prawicowych nacjonalistach. W oficjalnym piśmie do redaktora naczelnego portalu stwierdziła, że takie określenie polskiego rządu wprowadza w błąd, jest wysoce niewłaściwie i budzi najgorsze skojarzenia.
"Rządząca Zjednoczona Prawica dwukrotnie wygrała wybory, uczciwie i w sposób demokratyczny, i jest daleka od ksenofobii, nietolerancji, rasizmu, czy radykalizmu w jakimkolwiek obszarze polityki. Przywiązanie do tradycyjnych wartości i konserwatyzm nie mają nic wspólnego z nagannymi cechami kojarzonymi z nacjonalizmem. Będziemy bardzo wdzięczni za poprawienie informacji zawartych w artykule" – napisała Joanna Hofman.
Jak zareagowano w portalu? – Przede wszystkim byłem zaskoczony, że ambasador w ogóle się tym przejęła. Większość moich kolegów też była zaskoczona takim zachowaniem. Oczywiście wcześniej były przypadki interwencji ambasadorów, ale mi osobiście, jako wydawcy i redaktorowi naczelnemu, zdarzyło się to po raz pierwszy – mówi naTemat szef portalu Jonas Nordling.
Jeszcze tego samego dnia odpisał polskiej ambasador na stronie portalu. Zaznaczył, że prawo autora do określenia polskiego rządu jako prawicowego, nacjonalistycznego, to część wolnego społeczeństwa.
"Tak jak prawo ambasadora, by reagować na takie określenie. Dlatego też publikujemy ten list w całości. Jednak zmiana opinii autora poprzez "aktualizację" tekstu według życzenia polskiego państwa nie jest właściwe. Wręcz przeciwnie, propozycja takiej interwencji w wolność słowa wskazuje właśnie na taką nietolerancję, która zdaniem ambasadora nie cechuje polskiego rządu" – napisał Jonas Nordling.
Reakcja portalu została zauważona na szwedzkim Twitterze. Jonas Sjöstedt, szwedzki poseł z Partii Lewicy, skomentował, że to próba interwencji w wolność wypowiedzi, o jakich na ogół słyszy się w Chinach. Adam Cwejman z "Göteborgs Posten": "Dziwne działanie polskiej ambasador. To artykuł w ramach debaty. Autor dzieli się swoimi interpretacjami".
Sam autor spornej opinii również zabrał głos. "Przedstawiciel rządu polskiego w Szwecji próbuje pozbyć się krytyki, którą podniosłem wobec nich w moim wpisie o demokracji" – skomentował na Facebooku Magnus Runsten.
W rozmowie z naTemat mówi, że był bardzo zaskoczony reakcją polskiej ambasady. – Ale też wdzięczny za pomoc w zilustrowaniu tego, o czym mówiłem o rządach, które próbują powstrzymać zasadną krytykę przed wyrażaniem jej publicznie. Negatywne zmiany dotyczące praworządności i wolności mediów w Polsce są dobrze udokumentowane w zagranicznych mediach i w UE. Polski rząd powinien raczej skupić się na tych problemach, a nie na powstrzymaniu debaty na ich temat – mówi nam Magnus Runsten.
Czy, zgodnie z sugestią polskiej placówki, zamierza poprawić informację w swojej opinii? – Gdy polski rząd zacznie poprawiać warunki dla praworządności i wolności słowa, rozważę to – odpowiada.
Związek dziennikarzy zabrał głos
18 stycznia głos zabrała też Europejska Federacja Dziennikarzy. "Federacja przyłącza się do Szwedzkiego Związku Dziennikarzy w potępieniu politycznej ingerencji i uważa prośbę o aktualizację tekstu za niewłaściwą" – czytamy na jej stronie. Zacytowano też słowa szefowej szwedzkiej organizacji.
"Jest głęboko niepokojące, że przedstawiciel kraju, sąsiadującej z nami Polski, działa w taki sposób. Taka próba ograniczenia wolności słowa nie powinna mieć miejsca w demokracji i stanowi zagrożenie dla wolności wypowiedzi. To jest niezwykle poważne, to coś, do czego nigdy nie wolno nam się przyzwyczaić" – stwierdziła Ulrika Hyllert.
Kim jest Joanna Hofman
Dlaczego reakcja na polski list była tak silna? – Nie wiem, czy naprawdę można mówić, że była to tak ostra reakcja. Te organizacje oczywiście muszą reagować, gdy ktoś podważa uczciwość wydawcy, czy dziennikarza – odpowiada redaktor naczelny portalu.
Chcieliśmy zapytać panią ambasador o reakcję dziennikarzy na jej list, ale placówka w Sztokholmie odesłała nas do MSZ. Biuro prasowe MSZ poinformowało nas, że Ambasada RP w Sztokholmie przekazywała swoje stanowisko, które brzmi następująco:
Nie była to pierwsza interwencja polskiej ambasador w szwedzkich mediach. W październiku nie zgodziła się z publikacją Andersa Rydella w "Svenska Dagbladet", w której dziennikarz pisał, że Polska domaga się od Szwecji zwrotu obrazu "Opłakiwanie Chrystusa” Lucasa Cranacha Starszego z XVI wieku", a jednocześnie odmawia wydania dzieł ofiarom Holocaustu.
"Polska ma prawo żądać zwrotu dóbr kultury utraconych podczas II wojny światowej. Nie jest prawdą, jakoby polskie muzea odmawiały zwrotu dzieł sztuki" – zareagowała.
Joanna Hofman kieruje polską placówką w Sztokholmie od lutego 2020 roku. Z MSZ związana jest od 2000 r. Była m.in. radcą w wydziale politycznym ambasady RP w Waszyngtonie, a w latach 2007-2011 – ambasadorem w Finlandii. Od prezydenta Finlandii otrzymała najwyższe fińskie odznaczenie, Order Białej Róży Finlandii. W ostatnich latach była dyrektorem Instytutu Polskiego w Tel Awiwie.
"Nie było naszą intencją ingerowanie w wolność słowa, które szanujemy i które jest respektowane w Polsce, gdzie funkcjonują różnorodne media, które mają pełną swobodę prezentowania odmiennych poglądów i wartości. Naszą intencją było odniesienie się do sformułowania o "nacjonalistycznym rządzie". Pojęcie nacjonalizm, w naszej percepcji i w kontekście historycznym, jest pojęciem pejoratywnym i nie ma uzasadnienia w debacie publicznej określanie takim przymiotnikiem, żadnego rządu demokratycznie wybranego w demokratycznym państwie".