Choć oficjalne statystyki sugerują, iż nad Wisłą pandemia koronawirusa wyhamowuje, rząd Zjednoczonej Prawicy twardo trzyma się surowych obostrzeń. O powodach takiego zachowania we wtorkowy wieczór mówił minister zdrowia Adam Niedzielski.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, we wtorek 19 stycznia Ministerstwo Zdrowia doniosło, iż w ciągu ostatniej doby wykryto 4835 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem. Od 10 stycznia żadnego dnia nie odnotowano ponad 10 tys. nowych zakażeń. Co więcej, w tym okresie pojawiały się dzienne raporty, w których resort zdrowia informował o jedynie ok. 4 tys. nowych przypadków.
Zgodnie z założeniami przedstawionymi przez rząd Mateusza Morawieckiego w chwili, gdy zarządzano tzw. kwarantannę narodową, przy takich statystykach powinny powrócić rozwiązania znane z okresu, kiedy cała Polska była żółtą strefą. Tak się jednak nie stało i częściowy lockdown został przedłużony co najmniej do 31 stycznia.
Niedzielski o łagodzeniu obostrzeń epidemicznych
O źródłach niechęci rządzących do łagodzenie restrykcji mówił we wtorkowy wieczór minister zdrowia Adam Niedzielski, który na antenie Polsat News był gościem Bogdana Rymanowskiego w programie "Gość Wydarzeń". – Wszystkie decyzje, które będziemy podejmowali, muszą być decyzjami bardzo ostrożnymi – tłumaczył.
Polityk przekonywał też, że Polska nauczyła się czegoś na błędach innych państw Unii Europejskiej. – Czas uczy, że ci, którzy nadmiernie szybko podejmowały decyzję o luzowaniu – przykładem są Czechy, Słowacja i inne kraje – natychmiast okazywało się, że z liderów walki z pandemią stawiali się liderami zachorowań – podkreślił Niedzielski.