Jarosław Kaczyński planował usunięcie z rządu Mateusza Morawieckiego pod koniec marca – informuje "Gazeta Wyborcza". Ostatecznie na razie nie dojdzie do zmiany na stanowisku premiera, ale część członków Rady Ministrów może stracić stanowiska.
Jak donosi "Gazeta Wyborcza", decyzja o odejściu Mateusza Morawieckiego z końcem marca była już podjęta. Plany uległy jednak zmianie i w zeszłym tygodniu Jarosław Kaczyński miał ogłosić podczas narady przy Nowogrodzkiej, że na razie premier pozostanie na stanowisku.
Według informacji "Wyborczej", relacje Kaczyńskiego i Morawieckiego są obecnie dobre, jednak notowania PiS lecą w dół, a szef rządu ma być potraktowany jak "zderzak". Ma odejść, gdy uspokoi się sytuacja epidemiczna. Wtedy do gry wejdzie jego następca, który u Polaków będzie miał względnie czystą kartę. Taki jest przynajmniej plan PiS.
Informator gazety przekazał, że Morawiecki wie o planach Kaczyńskiego i jest pogodzony z odejściem. Dlaczego zatem do zmiany premiera nie dojdzie już w marcu? Powody są dwa.
Po pierwsze, Kaczyński widzi, że zaszczepienie odpowiedniej części społeczeństwa zajmie dłużej niż początkowo zakładano. Opóźnia się zatem opanowanie epidemii, a co za tym idzie – ogólna poprawa sytuacji w kraju. Drugi powód to słabość kadrowa partii. Prezes narzeka na Morawieckiego, ale wcale nie widzi lepszych następców.
Wiele nowych sondaży wskazuje, że poparcie dla PiS maleje. Partia zadarła w ostatnich miesiącach z wieloma grupami społecznymi, więc jest to dość naturalna kolej rzeczy. Znany psycholog społeczny twierdzi jednak, że szanse PiS na trzecią kadencję nadal są wysokie.