Rozgrywkom Super Bowl 2021 zawsze towarzyszą występy największych gwiazd współczesnej muzyki. Gwoździem programu był The Weeknd, ale nie on jedyny wypadł rewelacyjnie. Świetny występ dała też Miley Cyrus, obok której na scenie pojawiły się ikony rocka lat 70 i 80.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.
Napisz do mnie:
maja.mikolajczyk@natemat.pl
Miley Cyrus już od jakiegoś czasu stawia na bardziej rockowe brzmienie i nie inaczej było podczas jej występu na Super Bowl 2021. Na swój ostatni album "Plastic Hearts", który przez wiele tygodni nie schodził z list bestsellerów zaprosiła ikony rocka z ubiegłego wieku i to właśnie one towarzyszyły piosenkarce na niedzielnym występie.