Zagraniczne media donoszą o skandalu dyplomatycznym na Filipinach. Filipińska kongresmenka Cheryl Deloso Montala zażądała opuszczenia kraju przez polskich dyplomatów. Jednym z powodów mają być obraźliwe wypowiedzi wicekonsula Bartosza Woźniczko na temat Filipińczyków.
Przyczyną afery dyplomatycznej na Filipinach był wypadek samochodowy z udziałem wicekonsula Bartosza Woźniczko. W wyniku zdarzenia jedna z ofiar doznała złamania ramienia. Według filipińskiej kongresemenki, polski dyplomata próbował uniknąć odpowiedzialności za obrażenia, które spowodował.
Cheryl Delaso Montala stwierdziła, że Woźniczko "umyślnie, złośliwie i zbrodniczo” uniknął aresztowania przez policję w Candelaria, powołując się na immunitet dyplomatyczny. Później prawnicy próbowali się z nim porozumieć w celu uzgodnienia kwoty, która należy się ofierze wypadku. Urzędnik miał odpowiedzieć wówczas, że "wyłoży 10 tys. filipińskich pesos dla ofiar", ponieważ "i tak są biedni".
Groźba wydalenia polskich dyplomatów
Montala uznała słowa konsula za "zarozumiałe i obelżywe". Kongresmenka wraz ze swoim zespołem doradczym zaznaczyli również, że proponowana przez niego kwota odszkodowania jest nieadekwatna do kosztów leczenia poszkodowanego. Ofiara wypadku będzie potrzebowała specjalistycznej operacji chirurgicznej, której koszt może wynieść nawet 90 000 filipińskich pesos.
W związku z tym, w poniedziałek pojawił się wniosek o uznanie przez rząd polskich urzędników konsularnych, którzy znieważyli Filipińczyków za persona non grata. Oprócz Bartosza Woźniczko ma to być druga osoba, która uczestniczyła w wypadku. Bowiem według dziennika "Philippine Star" w samochodzie był drugi mężczyzna, który "wyglądał na jego szefa".
Jak podają zagraniczne media, obaj mężczyźni zachowali się skandalicznie. Niezidentyfikowany do teraz towarzysz Bartosza Woźniczko miał grozić funkcjonariuszom policji, że zgłosi sprawę ich zatrzymania Sekretarzowi Obrony Delfinowi Lorenzanie. Po przestawieniu tej wersji wydarzeń wicekonsul wykrzyknął "Filipińczycy to oszuści".
Woźniczko powoływał się na swoją nietykalność w związku ze swoją funkcją i immunitetem dyplomatycznym. Jednakże immunitet na Filipinach dotyczy jedynie czynności urzędowych, co oznacza, że może on odpowiadać za pomówienie. Ambasada RP w Manili nie wydała jeszcze oświadczenia w tej sprawie.