
Znany i lubiany aktor Krzysztof Kowalewski zmarł 6 lutego. Jego syn Wiktor mieszka na co dzień w Stanach Zjednoczonych. I choć chciałby pojawić się na pogrzebie ojca, to wystąpiły ku temu pewne komplikacje. W ich rozwiązaniu swoją pomoc zaoferował wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk.
Jestem zmuszony, by publicznie wyrazić swój osobisty smutek. O północy warszawskiego czasu zmarł we śnie mój tata Krzysztof Kowalewski. Kocham go i wiem, że on kochał mnie. Życie nie przygotowało go do wskoczenia w rolę ojca, ale z czasem dorósł do tej roli i odgrywał ją całkiem dobrze. Tata zawsze kończył naszą rozmowę telefoniczną żartem, chwilę po tym jak mówiłem mu: „Ok, zadzwonię za kilka dni” mogłem liczyć na jego słowa: „Hej, słyszałeś to?”. Tak kończyliśmy każdą naszą rozmowę, on opowiadał mi dowcip. Ci którzy go znają, wiedzą, że był całkiem dobry w opowiadaniu dowcipów. Będzie mi go bardzo brakowało.
Nie przyjadę na pogrzeb taty, bo nie mam polskiego paszportu, a w czasie pandemii obywatele USA nie są wpuszczani do Polski. Na szczęście zdążyłem się z tatą pożegnać telefonicznie na kilka dni przed jego śmiercią. Nie jestem w stanie o tym mówić.
Wie pan, to odruch serca. Sprawa nie jest jednak taka prosta i nie zależy tylko od Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
