Zmrożone kanały w Holandii przyciągnęły setki łyżwiarzy. Bajecznie wyglądający Amsterdam zamienił się w jedno wielkie lodowisko, które pod naporem chętnych zaczęło pękać. Wielu łyżwiarzy skąpało się w holenderskich kanałach, gdzie lód okazał się zbyt cienki.
Zima zagościła w tym roku nawet w miejscach, gdzie nie było jej widać od lat. W Holandii, która leży w strefie klimatu umiarkowanego, zimy przebiegają raczej łagodnie i częściej można tu napotkać opady deszczu niż śniegu.
W związku z ogólnym podniesieniem się temperatury na całej planecie, zimy są tu jeszcze łagodniejsze, a o bajkowo zamarzniętych kanałach do niedawna można już było tylko pomarzyć. Ale w tym roku zima zawitała i do Królestwa Niderlandów, a Amsterdam i inne holenderskie miasta zamieniły się w istny raj dla łyżwiarzy.
Holendrzy tłumnie ruszyli uprawiać sport na zamarzniętych kanałach, zapominając przy tym nieco o panującej pandemii koronawirusa. W niektórych przypadkach musiała interweniować policja. Głównym jednak powodem nie był brak utrzymania dystansu – choć to też miało miejsce – ale… łamiący się lód, który nie wytrzymywał natłoku zapalonych łyżwiarzy.
Policja jednak nie w każdym przypadku zatrzymywała zapalonych łyżwiarzy. Jedna z policjantek sama dała popis jazdy figurowej.
Jeden z filmików obiegł Internet na rekordową skalę. Rozebrany łyżwiarz, który zapewne planował się tylko zahartować, nie przewidział, że w pakiecie dostanie też morsowanie. Rozpędzony mężczyzna pędzi przez zamarznięte kanały Amsterdamu, a w pewnym momencie wjeżdża na cienki lód i wpada z impetem do wody.
Kolejny filmik, który podbija Internet to grupa hokeistów, która próbuje wydostać się z kanału. Lód załamał się pod całą grupą łyżwiarzy, których próbują wydostać z wody stojący na brzegu ludzie.
Elfstedentocht, czyli wyścig na 200 km
Holenderskie zamiłowanie do łyżwiarstwa ciągnie się już od dawna. Nic dziwnego – przy kanałach, które przecinają cały kraj, zimowy sport aż prosi się, aby go uprawiać. Elfstedentocht to wyścig, który po raz pierwszy odbył się w 1909 roku. Wzięło w nim udział 22 mężczyzn.
Od tego czasu wyścig odbywa się regularnie, jeśli tylko pozwolą na to warunki pogodowe. Turniej ogłaszany jest z 48-godzinnym wyprzedzeniem, jeśli tylko sędziowie stwierdzą, że lód jest wystarczająco gruby. Wyścig ciągnie się przez 200 km we Fryzji, na północy kraju i przebiega przez 11 miejscowości – stąd też jego nazwa, która po niderlandzu oznacza "wycieczkę po 11 miastach".
Ostatni raz wydarenie miało miejsce 24 lata temu. W tym roku wyścig mógłby się odbyć dzięki sprzyjającej zimie, ale niestety plany może pokrzyżować pandemia koronawirusa.