Była posłanka Nowoczesnej Paulina Hennig-Kloska nie ukrywa, że w ostatnich tygodniach stosunki między koalicjantami a Platformą Obywatelską były bardzo trudne. Posłanka powiedziała również, czym przekonał ją Szymon Hołownia, a czego zabrakło Borysowi Budce.
Hennig-Kloska w rozmowie z Radiem Zet przyznała, że jej aktualnym celem nie jest "ekspansja w Sejmie", lecz poszerzanie koła poselskiego. Przypomnijmy, że koło poselskie Polski 2050 tworzą Hanna Gill-Piątek, Joanna Mucha i Paulina Hennig-Kloska.
Informacje o przejściu Hennig-Kloski do Polski 2050 pojawiały się już w ubiegłym tygodniu, jednak wtedy była posłanka Nowoczesnej zaprzeczała tym doniesieniom. W poniedziałek transfer został oficjalnie ogłoszony, co spowodowało burzę na Twitterze.
Paulina Hennig-Kloska przyznała, że początkowo miała pewne wątpliwości związane z przejściem do ugrupowania Szymona Hołowni, jednak po kolejnych trzech dniach doszła do wniosku, że będzie to dla niej najlepsze rozwiązanie. Hennig-Kloska odniosła się także do rozmów z liderem Nowoczesnej Adamem Szłapką.
– Nowoczesna dzisiaj nie prowadzi własnego projektu politycznego, stanęła w miejscu i to prawda, że takiej polityki mam dość – uważa posłanka Polski 2050.
"Znaleźliśmy wspólny język"
Hennig-Kloska uważa, że znalazła wspólny język z Szymonem Hołownią i to właśnie to zadecydowało o jej przejściu do jego ugrupowania. Mimo tego nadal jest jedna kwestia, w której posłanka nie jest zgodna z Hołownią.
– W kwestii aborcji faktycznie mamy jedyny punkt, w którym jestem z Szymonem Hołownią rozbieżna. Uznaliśmy, że każdy może mieć swój pogląd, ale Polacy też są tu podzieleni – przyznała posłanka.
Na zakończenie Paulina Hennig-Kloska wypowiedziała się także na temat tego, "co ma Szymon Hołownia, a czego nie ma Borys Budka". Była posłanka Nowoczesnej uważa, że czuła się marginalizowana w KO, a w Szymonie Hołowni widzi autentyczność.
– Widzę w Hołowni autentyczność i chęć wprowadzenia nowej jakości do polityki. Na poziomie KO nie toczy się dziś dyskusja o wspólnych kwestiach programowych. (…) Stosunki w ostatnich tygodniach między koalicjantami a PO były trudne. W wielu aspektach czuliśmy się marginalizowani, nie wsłuchiwano się w nasz głos i nie uwzględniano naszych postulatów – zakończyła Paulina Hennig-Kloska.