"Mamy nadzieję, że rozpoczyna się znacząca zmiana w postawie USA wobec antydemokratycznego dryfu Polski" – pisze redakcja "The Washington Post" w tekście poświęconym wolności wypowiedzi w naszym kraju. Amerykańscy dziennikarze jako przykład łamania wolności słowa, podają m.in. plany wprowadzenia w Polsce podatku od reklam, postawienie zarzutów Marcie Lempart oraz wyrok sądu wobec badaczy Holokaustu.
"The Washington Post" to największa, a zarazem najstarsza gazeta codzienna w Waszyngtonie, która doskonale znana jest na całym świecie. Jeden z ostatnich artykułów redakcja gazety poświęciła sytuacji w naszym kraju. "Ostatni tydzień był zły dla wolności wypowiedzi w Polsce" – napisano w rozpoczęciu obszernego komentarza.
Dziennikarze uzasadniają swoją wstępną tezę, wymieniając kolejno kilka wydarzeń z naszego kraju, które przyczyniają się do ograniczania swobody wypowiedzi. Gazeta podkreśla przy tym, że wszystkie zdarzenia to "produkty prawicowego, nacjonalistycznego ruchu, który przejął rządy w Polsce w 2015 roku i powoli kieruje kraj w stronę autorytaryzmu".
"Prawo i Sprawiedliwość stara się pozbawić sądy ich niezależności, przejąć lub wyrzucić z rynku niezależne media i uciszyć krytyków skrajnie prawicowej polityki społecznej. Próbuje też zdławić wszelkie sugestie, że poszczególni Polacy byli współwinni Holokaustu, mimo istnienia na to licznych dowodów" – stwierdziła redakcja "The Washington Post".
Amerykańscy dziennikarze zaznaczyli też, że "kampania przeciwko pluralizmowi" w Polsce przyspieszyła od czasu wygrania wyborów prezydenckich przez Andrzeja Dudę w zeszłym roku. "Mamy nadzieję, że rozpoczyna się znacząca zmiana w postawie USA wobec antydemokratycznego dryfu Polski" – podsumowuje redakcja "Washington Post".