Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu zajmie się sprawą wygaszenia kadencji polskiego sędziego. Sprawa ruszyła mimo sprzeciwu rządu Mateusza Morawieckiego.
Pomimo sprzeciwów Zjednoczonej Prawicy, Europejski Trybunał Praw Człowieka przyjrzy się sprawie polskiego sędziego Jana Grzędy. Sędzia został wybrany do Krajowej Rady Sądownictwa w 2016 roku, ale kadencję pełnił jedynie rok. Zgodnie z konstytucją kadencja powinna trwać 4 lata.
Kadencja sędziego została wygaszona w 2017 roku, kiedy to Prawo i Sprawiedliwość przyjęło ustawę wprowadzającą nowe zasady wyboru 15 sędziowskich członków KRS. Wszystkie stanowiska sędziowskie zostały wygaszone, a według nowych zasad członków KRS wybrały nie środowiska sędziowskie, tak jak to miało miejsce wcześniej, ale politycy. Przyjęta przez PiS ustawa nie zapewniała sędziom możliwości zaskarżenia.
Teraz sprawę ma rozstrzygnąć 17 sędziów, którzy zasiadają w Wielkiej Izbie Trybunału. Będzie to pierwszy przypadek, kiedy ETPC zajmuje się sprawą wygaszenia kadencji sędziego wybranego wcześniej do KRS.
Sędzia Jan Grzęda sam zwrócił się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ze skargą. 9 lipca ubiegłego roku polski rząd został poinformowany, że ETPC zajmie się sprawą. Gabinet Mateusza Morawieckiego wyraził sprzeciw. Trybunał uznał jednak, że go nie zaakceptuje, gdyż nie został on należycie uzasadniony.