"Najtrudniejsze były trzy ostatnie lata po zmianie prezesa. Patrzyłem jak rozwalane są kolejne programy, jak wyrzucani są kolejni porządni dziennikarze, a ja naiwnie myślałem - zostaję żeby ratować co się da" – wspomina Jakub Kwieciński, który przerwał milczenie i po latach zdecydował się opowiedzieć, jak wyglądają kulisy pracy w Telewizji Polskiej pod prezesurą Jacka Kurskiego.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Jakuba Kwiecińskiego można kojarzyć przede wszystkim z aktywnej działalności w mediach na rzecz osób LGBT. Razem z wieloletnim partnerem nagrywają filmiki na YouTube i często przeprowadzają spontaniczne akcje związane z propagowaniem tolerancji i szacunku do mniejszości seksualnych w Polsce.
Warto podkreślić, że Jakub Kwieciński i Dawid Mycek są małżeństwem (związek zawarli za granicą). Są również mocno zaangażowani w prowadzenie swoich mediów społecznościowych, gdzie często dzielą się swoimi przemyśleniami à propos polskich realiów.
Jakub Kwieciński zdradza grzechy TVP i Jacka Kurskiego
Jakub Kwieciński opublikował post, który zadziwił i wstrząsnął wieloma internautami. Wyjawił, że spora część jego życia zawodowego była związana z TVP. Wpis zebrał szybko ponad 7 tysięcy reakcji.
"Trzy lata milczałem, ale dłużej nie mogę. 8 lat pracowałem w miejscu, które kiedyś można było nazwać TELEWIZJĄ, a dziś częściej mówi się: szczujnia, propagandówka, czy ściek" – czytamy we wstępie.
Jakub ujawnił, że praca w TVP zmieniła się radykalnie odkąd prezesem został Jacek Kurski. "Przez te trzy lata widziałem naprawdę wiele. Kilku rzeczy nie zapomnę nigdy. Gdy nagle na dzień przed emisją jednego z gotowych filmów dokumentalnych o "Solidarności" przychodzi rozkaz z samej góry: usunąć z niego ujęcia z Wałęsą, a wstawić ujęcia z Lechem Kaczyńskim. Wyszedłem. Zrobił to ktoś za mnie" – wspominał.
Na koniec mężczyzna wyjawił, co skłoniło go do zwierzenia się z takich wspomnień. Podkreślił, że protest mediów, który odbył się 10 kwietnia, był niezwykle intensywnym bodźcem, skłaniającym do refleksji.
"Jeśli pozwolimy władzy wykończyć prywatne media, zostanie nam już tylko TV KŁAMSTWO" – spuentował.
Gdy zobaczyłem czarne plansze w większości polskich mediów i wyobraziłem sobie, że może nam zostać tylko ta karykatura telewizji, to wiem, że nie możemy do tego dopuścić.