Beata Sadowska dostawała propozycję powrotu do TVP.
Beata Sadowska dostawała propozycję powrotu do TVP. Fot . Marcin Stepien / Agencja Gazeta

Beata Sadowska to znana polska dziennikarka. Po wielu latach pracy w różnych redakcjach, także w Telewizji Polskiej, postanowiła założyć własny biznes. W ostatnim wywiadzie przyznała, że dostawała propozycję powrotu do TVP, jednak nie przyjęła oferty z jednego bardzo ważnego powodu.

REKLAMA
Beata Sadowska przez wiele lat związana była z Telewizją Polską. Swoją przygodę ze stacją TVP2 zaczynała w programie "Ona i On – wojna płci" w 2006 roku. Potem była też prowadzącą "Pytanie na śniadanie", a także kilka razy występowała w roli konferansjerki podczas wakacyjnych tras koncertowych "Hity na Czasie".
Jak informuje portal "JastrząbPost", dziennikarka w ostatnim czasie przeprowadziła się z najbliższą rodziną do Francji. Swoich sił spróbowała też w zupełnie innej branży, a mianowicie otworzyła nad morzem kawiarnię ze zdrowymi słodkościami.
W najnowszym wywiadzie wyjawiła, że kilka razy dostawała propozycję powrotu do stacji TVP, jednak odmówiła, ponieważ jak przyznaje "to nie jej bajka".
– Większość mojej pracy, to były media prywatne, w telewizji publicznej też pracowałam. Teraz bym nie mogła. To nie jest moja bajka. Mówię szczerze i otwarcie – to nie jest moja historia. Miałam jakieś propozycje przez kilka ostatnich lat i odmawiałam. Nie chodziłam na spotkania, mówiłam: "Dziękuje bardzo, to nie jest moja bajka" – tłumaczyła Beata Sadowska.
– Ja nie potrafię pójść na takie kompromisy i na szczęście nie muszę. Nie oceniam, bo być może inni mają trudniejszą sytuację, są mamy, które same wychowują dzieci i nie mam prawa tego oceniać. Natomiast to nie jest moja bajka – dodała była prezenterka telewizyjna.
Sadowska zdradziła, też co myśli na temat tego co dzieje się w Polsce w kontekście mediów prywatnych i nałożenia na nie podatku od reklam.
Czytaj także:
– Przeraża mnie to, że to jest pseudo podatek covidowy, który ma wykończyć niezależne media. Ja sama to u siebie powiesiłam, bo jestem z tymi, którzy podpisali list w sprawie tego pseudo podatku, bo trudno to nazwać podatkiem. To nie jest moja bajka – mówiła w rozmowie z "JastrząbPost".
– Jestem tym bardzo zainteresowana i jest mi cholernie przykro. Bo to jest coś, o co nasi rodzice czy dziadkowie walczyli, żeby był wybór, żeby była wolność. A teraz kawałek po kawałku nam się to wyrywa – podsumowała Sadowska.
logo
źródło: jastrzabpost.pl