Niedożywienie dzieci w Senegalu to poważny problem
Niedożywienie dzieci w Senegalu to poważny problem
Reklama.

Apatyczni

– Mój synek był bardzo mały jak na swój wiek. Nie chciał jeść – zwierza się Salimata Toure. Matka długo patrzyła na jego coraz szczuplejsze ciało, ale kiedy zdała sobie sprawę, że brak przyjmowania jedzenia to nie jest chwilowy kaprys niemowlaka, zaczęła szukać pomocy. Pytała kobiet w rodzinie, znajomych, które także miewały problemy z żywieniem u swoich dzieci. To za ich radą trafiła do niewielkiej kliniki na przedmieściach Dakaru, stolicy Senegalu.
Dziś, wraz z innymi matkami i ich dziećmi, przychodzi tu na konsultacje lekarskie i dietetyczne. Z synem na rękach, wtulonym w matczyne ramiona, zasiadają pośród innych rodzin, dotkniętych tym samym problemem. Chłopiec nic nie mówi, jedynie nieśmiało spogląda na wszystkich przez świeżo zapłakane oczy. Trochę apatyczny, trochę przestraszony, spróbuje za chwilę zjeść obiad.
logo
Salimata sama chorowała podczas ciąży – nie mogła jeść, schudła dużo. – Aż niezdrowo, w ogóle nie miałam apetytu – tłumaczy. Jej syn, w konsekwencji, urodził się bardzo mały. “Zbyt mały” – mówili lekarze. I mimo że nie był on jej pierwszym dzieckiem, a z wcześniejszymi ciążami nie miała problemu, organizm chłopca od pierwszych chwil był bardzo słaby i wymagał wytężonej opieki. Z czasem przestał także jeść. Silne, chroniczne niedożywienie nie tylko utrudniało jego rozwój, ale też zaczęło zagrażać jego życiu. Dlaczego tak się stało, matka nie wie do dziś.
Salimata i jej syn zostali wdrożeni w program żywieniowy, jaki oferuje placówka w Dakarze. Przychodzą tu od 2 miesięcy, ale nie są to ich pierwsze kroki w klinice. Z tym samym problemem przychodzili tu już wcześniej, ale sytuacja życiowa zmusiła ich do przerwania kuracji – rodzina musiała wyjechać za pracą, leczenie zostało więc przerwane. A potem wystarczyło tylko kilka miesięcy nieuwagi, by syn Salimaty znów przestał przyjmować pokarm. I znów potrzebował dodatkowego wsparcia.
– W Senegalu wiele matek migruje w poszukiwaniu pracy, szczególnie w mniej płodnych sezonach w roku. Jeśli nie mogą pracować przy uprawach, to nie mają co robić w domach – tłumaczy Astou, jedna z lekarek dakarskiej kliniki. – Są więc poniekąd zmuszone opuścić swoje regiony, a czasem nawet mężów, żeby wyjechać i żeby znaleźć pracę.

Zdrowo i lokalnie

W niewielkim gabinecie, na stołach leżą porozkładane miarki, wagi, zeszyty. Tu każda z zebranych matek wejdzie ze swoim dzieckiem, by następnie poddać je badaniu. Lekarka w śnieżnobiałym kitlu zważy je dokładnie, zmierzy obwód każdego ramienia, a potem zanotuje wszystko w dzienniku. Po kolei, jedno dziecko za drugim. Uważnie. Trochę jak w szkole, bo obok każdego nazwiska wpisze w notes kilka liczb. Oszacuje plan działania i możliwości.
9 cm w obwodzie ręki, kolor czerwony, krytyczny – dziecko z poważnym niedożywieniem. Te lepiej odżywione dostaną kolor żółty, wciąż alarmowy, ale już nie krytyczny. Albo zielony, które będzie wskazywać na dobre rezultaty leczenia. Przychodzą tu dzieci w każdym stadium. Każda matka dostanie do tego garść porad i prognoz. W końcu każda z nich przychodzi tu z nadzieją, że z fachową pomocą, uda im się chorobę przezwyciężyć.
logo
Po ukończonym badaniu przejdą pod zadaszone miejsce spotkań. Rozsiądą się wygodnie z dziećmi, czekając na lekcje i obiad. Tam, w specjalnie przeznaczonym kącie, pracujące w klinice kobiety zaczną obierać warzywa. Warzywo po warzywie, kroją i wrzucają do garnków. Przepisy dla dzieci znają już na pamięć, ale zanim zaczną gotować, przypomną je jeszcze raz zebranym mamom.
Prócz badań lekarskich i porad, klinika oferuje kursy gotowania dla matek, których dzieci zmagają się z niedożywieniem. Stworzyli na te potrzeby specjalną książkę kucharską.
– Chodzi o to, żeby jeść zdrowo i lokalnie, dlatego w tej książce wykorzystaliśmy tylko takie przepisy, które możemy zrealizować na bazie naszych rodzimych i, co ważne, świeżych produktów – mówi Fatou Gueye, dietetyczka, lekarka i autorka książki kucharskiej "Zdrowo i lokalnie”, z której korzystają punkty medyczne w Senegalu.
– Ta książka z przepisami jest przeznaczona dla wszystkich rodziców, niezależnie od ich możliwości finansowych, wiedzy, czy umiejętności. Można w niej znaleźć także zdrowe techniki przygotowywania potraw. Są tam wskazówki poświęcone temu, jak przetwarzać i wykorzystywać produkty w taki sposób, by nie traciły witamin i wartości odżywczych – dodaje Gueye.

Czytaj także: W Afganistanie ćpanie nie ma w sobie nic z rozrywki. Heroina: zapomniana wojna Afganistanu

Zebrane kobiety z uwagą słuchają i oglądają prezentację kulinarną. W powietrzu rozchodzi się zapach gotowanych warzyw, a panie w śnieżnobiałych kitlach tłumaczą, krok po kroku, jak używać mąki, jak smażyć, by nie przypalić, jak dobierać proporcje, by dziecko jadło ze smakiem. Dla dzieci, których organizm z trudnością przyjmuje pożywienie, to jeden z głównych atutów "zdrowych i lokalnych” przepisów – smak. Wtedy garnek, postawiony tuż przed nimi na palniku, zaczyna kipieć. Każda z zebranych mam otrzymuje po talerzu przygotowanej zupy i zabiera się do karmienia nią swoich dzieci.
logo
– W Senegalu jest dużo punktów medycznych i lekarzy, które sygnalizują, że chcieliby zgłębić temat odżywiania dzieci, więc trzeba było coś ich pacjentom zaproponować. Wszyscy zadawali nam te same pytania: co trzeba przygotować? Które potrawy są bogate w wartości odżywcze i mogą polepszyć zdrowie dzieci? – kontynuuje Fatou Gueye.
– Dlatego stworzyliśmy tę książkę, żeby każda taka klinika, szkoła rodzenia, czy nawet po prostu szkoła, gdzie są nastolatki, mieli dostęp do fachowej wiedzy z zakresu odżywiania, zapisanej w przystępny sposób i wymyślonej tak, by każdy mógł sobie na takie przepisy pozwolić.

Niedożywienie

Według szacunków, niedożywienie wśród dzieci w Senegalu wynosi około 17 proc. Oznacza to, że 17 proc. najmłodszych Senegalczyków nie ma zapewnionego bezpieczeństwa żywieniowego, stanowiącego bazę do zdrowego rozwoju w każdym jego zakresie. To duży problem, który może pogarszać się wraz ze zmianami klimatu i regionami. W niektórych prowincjach, w sezonach mniej urodzajnych ten procent rośnie, gdyż dostęp do żywności, a także pracy (ze względu na jej sezonowość) jest znacznie bardziej utrudniony.
logo
– Można powiedzieć, że dotyka całego kraju, ale pokazuje on też dysproporcje, jakie występują w różnych regionach – tłumaczy Fatou. – Niedożywienie ma wpływ na cały rozwój fizyczny dziecka, w każdym wymiarze. Do tego dziecko, które nie rozwija się prawidłowo, w szkole też nie będzie produktywne, a przez to, będzie miało bardzo utrudniony start w życie. Dodatkowo, układ odpornościowy takich dzieci nie jest solidny – kontynuuje.
Fatou Gueye
dietetyczka

Wiemy przecież, że dużo rzeczy, które buduje nasz układ odpornościowy, jak chociażby witaminy, pochodzi z jedzenia. Pozbawione różnorodnego, bogatego pożywienia dziecko będzie chorować częściej. Jego życie jest w niebezpieczeństwie. Szacuje się, że takie dziecko, które cierpi z powodu poważnego niedożywienia, jest 9 razy mocniej narażone na śmierć, niż dziecko, które jest odżywione. Dlatego też powtarzam – niedożywienie ma realne konsekwencje i wpływ na rozwój całego naszego kraju.

Program walki niedożywienia, a także samą publikację książki "Zdrowo i lokalnie” wspiera Polska Misja Medyczna. Koordynatorka projektu w Senegalu, Xymena Dyduch, podkreśla jednak, że na samej książce projekt się nie kończy.
– Wypracowaliśmy też narzędzia do prowadzenia szkoleń, filmy edukacyjne, animujemy grupy przez Whatsapp – tłumaczy. Chodzi o to, by kształcić lokalną kadrę lekarzy i dietetyków oraz przygotować ich na odpowiadanie na zapotrzebowania ich pacjentów.
– Punkty medyczne w Senegalu przyjmują nawet 50 dzieci dziennie. Ich problemy zdrowotne, infekcje często wynikają właśnie z problemów z żywieniem. Wiemy, że dbając o odżywianie, dbamy o ich całe zdrowie – tłumaczy Fatou Gueye. Ale zdrowie najmłodszych zaczyna się w domu. Potrzebna jest więc wiedza i wrażliwość matek, by szybciej reagować na niepokojące sygnały.
– Trzeba kontynuować uwrażliwianie matek, bo one czasem nie wiedzą, co się z dzieckiem dzieje. Nie potrafią rozpoznać problemu. Tu zasada jest taka – czym bardziej dziecko jest niedożywione, tym mniejszy ma apetyt. Matki natomiast zauważają chorobę dopiero w momencie, kiedy dziecko przestaje jeść. Dlatego trzeba przede wszystkim uczyć kobiety, nawet młode dziewczyny w szkołach, żeby miały tę wiedzę i potrafiły reagować w porę – mówi Gueye.
Przychodzące do kliniki matki nie szczędzą komplementów gotującym kobietom. – Moje dziecko, przyjmuje pożywienie wciąż wolno, ale lubi tu jeść. To niesamowite patrzeć, jak moja córka zjada kolejną łyżkę – mówi Marie, matka i podopieczna ośrodka w Dakarze. Nawet zapłakany syn Salimaty otwiera buzie do podnoszącej się łyżki z zupą. Powoli przełyka kolejne porcje. – Tym razem nie mogę dopuścić do przerwania leczenia – mówi matka.
logo
Na ławkach kliniki, na rozłożonych na podłodze matach, na krzesłach w cieniu drzew siedzą wszystkie razem – matki, szukające pomocy dla swoich dzieci. Zaniepokojone, ale i pełne nadziei. Do uregulowania problemu niedożywienia w Senegalu jeszcze długa droga. Jeszcze wielu lekarzy i rodziców należy przeszkolić. I wiele dzieci trzeba jeszcze nakarmić.
"Zdrowo i lokalnie” jest z pewnością znaczącym krokiem w tej walce. – Trzeba inwestować w punkty medyczne i trzeba uwrażliwiać ludzi na problem niedożywienia. Zmiana nawyków i nauka to jest długi proces” – kwituje Fatou Gueye.