"Biedne to dziecko" - komentowaliście, gdy opisaliśmy Wam w naTemat historię szefowej Yahoo Marissy Mayer, która zapowiada powrót do pracy już po dwóch tygodniach od porodu. O ocenę decyzji amerykańskiej businesswoman i innych niezwykle pracowitych matek postanowiliśmy zapytać więc dr Aleksandrą Piotrowską - jednego z najbardziej cenionych psychologów dziecięcych w Polsce.
Szefowa Yahoo Marissa Mayer właśnie urodziła dziecko, a już zapowiada, że za dwa tygodnie wróci do swojego gabinetu. W komentarzach pod artykułem jej decyzji część internautów krytykuje jej szybki powrót do pracy. "Nie chciałabym być jej dzieckiem", "nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu... żal mi jej dziecka", "biedne to dziecko" - oceniają czytelnicy naTemat. Większość z Was zastanawia się nad tym, jak tak szybka rozłąka z matką wpłynie na maleńkie dziecko.
Na to i kilka innych, najbardziej nurtujacych pytań o łączenie kariery z rodzicielstwem odpowiada w rozmowie z naTemat psycholog dziecięcy dr Aleksandra Piotrowska z Pracowni Psychologii Edukacyjnej UW.
Marissa Mayer zapowiada powrót do pracy po dwóch tygodniach od porodu. Była minister sprawiedliwości Francji Rachida Dati wróciła na stanowisko już po kilku dniach. Polska posłanka Agnieszka Pomaska również bardzo szybko od narodzin dziecka wróciła do Sejmu. Coraz więcej kobiet idzie w ich ślady i zostając matkami nie rezygnują z kariery. Jak to odbije się na ich dzieciach?
Aleksandra Piotrowska: Nie musi odbić się nawet w najmniejszym stopniu. Dlatego, że takie maleńkie dziecko potrzebuje tylko ciepłego, serdecznego i bliskiego kontaktu. Potrzebuje tego, by obok niego był ktoś, kto reaguje na zgłoszone przez dziecko potrzeby - na grymasy, westchnienia. Ktoś wchodzący z dzieckiem w czuły kontakt. Natomiast to absolutnie nie musi być matka.
Czyli matkę naprawdę może zastąpić np. ojciec?
Jak najbardziej! To jest w ogóle układ idealny, jeżeli w danej parze bardziej odpowiada, by to matka wróciła do pracy, a ojciec został z dzieckiem w domu. Ojciec nie może podołać tylko jednej funkcji, czyli produkcji mleka, ponieważ nie ma gruczołów piersiowych. To naprawdę jedyna rzecz, jakiej dziecku nie może dać ojciec.
Po drugie, można fantastycznie zajmować się dzieckiem w kilka osób na zamianę. Jest dziś mnóstwo młodych rodzin, w których zarówno matka, jak i ojciec pracują, a dzieckiem przez większość czasu zajmuje się opiekunka, lub babcia. I okazuje się, że właśnie takie dzieci się wręcz rewelacyjnie rozwijają. Więź emocjonalna między dzieckiem a rodzicami wytwarza się nawet wtedy, gdy są oni z nim tylko dwie godziny dziennie.
Gdy ma się dla dziecka tylko dwie godziny, trzeba chyba postawić na jakość spędzanego czasu?
Przez te dwie godziny spędzone z dzieckiem rodzice muszą być bardzo czuli i wrażliwi na potrzeby zgłaszane przez dziecko. Bo jeżeli są w domu, ale siedzą przy laptopie, to źle wychowaniu dziecka rokuje.
Jeżeli kobieta ma wybór między szybkim powrotem do pracy, a maksymalnym pozostaniem przy dziecku, co powinna wybrać?
Nie ma czegoś takiego. Głęboko wierzę w to, że człowiek powinien decydować w zależności od tego, na co ma ochotę. W zależności od tego, co uważa za słuszne. Jeśli jakaś matka uważa, że tylko ona jest w stanie odpowiednio zająć się małym dzieckiem, to ja jej życzę mężczyzny, który zarobi na nią i na dziecko. Tak, by mogła zostać z dzieckiem ile tylko sobie wymarzy, nawet do matury potomka. Moja mama poszła do pracy, gdy i ja poszłam do pracy.
Nie można jednak zakładać, że nasza biologicznie zdeterminowana płeć w stu procentach określa role jakie mamy w życiu pełnić. Są kobiety, których obecność w otoczeniu dziecka jest strasznie toksycznym czynnikiem w jego rozwoju.
Matki często mówią potem dorastającemu dziecku, że to przez jego narodziny musiały rzucić studia, zrezygnować z pracy.
To są prawdziwe dyrdymały. Gdyby ktoś chciał iść na studia, to by na nie poszedł. Studia zaoczne istnieją od wielu lat. Tylko bardzo często jest tak, że rodzice za własną nieudolność, gnuśność, nieumiejętność zorganizowania się obwiniają dzieci. I właśnie mówią w cytowany przez pana sposób. Moje koleżanki po fachu pracujące w poradniach używają w takich przypadkach określenia "syndrom niepracującej mamuśki".
I czym on się charakteryzuje?
Dotknięte nim dzieci mają uboższy zasób słów. Z reguły są otyłe, lub mają nadwagę i są mało sprawne ruchowo. Nie bryluje też intelektualnie. Dlaczego? Ponieważ to dziecko spędza czas właśnie z tą mamusią, która rzekomo poświęciła się dla niego i zrezygnowała z nauki, czy pracy. Głównie spędzając z nią czas zalegając na kanapie przed telewizorem.