Szalejący kryzys, afery polityczne, ciężkie warunki życia. Wszystko to w mniejszym lub większym stopniu się na nas odbija. Zagrożenie jest większe, niż się z pozoru wydaje. Badania CBOS pokazują, że zdaniem 70 proc. Polaków nasz kraj jest szkodliwy dla zdrowia psychicznego. Przekształcamy się w naród szaleńców?
Wygląda na to, że mieszkając w Polsce, można nabawić się nie lada problemów. Z badania CBOS-u wynika, że 70 proc. Polaków uważa Polskę za szkodliwą dla ich zdrowia psychicznego. Rośnie ryzyko wystąpienia chorób psychicznych. Zdaniem respondentów naszemu zdrowiu psychicznemu najbardziej zagraża bezrobocie, nadużywanie alkoholu i narkotyków, kryzys rodziny, bieda, zła jakość stosunków międzyludzkich, niepewność jutra, zbyt szybkie tempo życia.
CBOS informuje, że Polacy już zaczynają odczuwać zgubny wpływ polskich realiów na kondycję psychiczną. 86 proc. respondentów od czasu do czasu czuje zdenerwowanie i rozdrażnienie. Innymi symptomami są zmęczenie, zniechęcenie, poczucie bezradności, depresja a nawet myśli samobójcze. Wyniki tych badań są zarówno niepokojące jak i absurdalne. Czy można oszaleć od stania w kolejce w urzędzie? O kondycji fizycznej Polaków i wpływie, jaki wywiera na nią państwo rozmawiamy z prof. Andrzejem Kiejną, psychiatrą z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
To pytanie muszę zadać na początku. Czy można oszaleć od stania w kolejce w przychodni lekarskiej, przez rozbudowaną biurokrację albo od afery Amber Gold?
Prof. Andrzej Kiejna:(śmiech) Nie, nic z tych rzeczy. Ludzie reagują zdenerwowaniem i rozdrażnieniem na sytuację w Polsce. Wynika to z medialnych doniesień, szalejącego kryzysu, trudności życiowych, bezrobocia, ubóstwa. Ale nikt od tego nie oszaleje w znaczeniu medycznym. Tylko doniosłe i traumatyczne zdarzenie na miarę katastrofy sprawia, że możemy nabawić się poważnych zaburzeń psychicznych. Weźmy dla przykładu powódź. Po takim wydarzeniu, występują zaburzenia określane mianem tzw. stresu pourazowego. Są jeszcze gorsze przypadki, jak choćby konflikty zbrojne. Wojna w Wietnamie wyprodukowała ludzi bezdomnych, narkomanów.
Co pan sądzi o badaniach CBOS-u?
Jeśli były to proste badania ankietowe, to nie demonizowałbym sprawy, ale potraktowałbym to jako sygnał do pogłębienia analiz. Dokładniejsze badania kliniczne natomiast są alarmujące. Badając stan psychiczny Polaków, trzeba rozdzielić dwie rzeczy. Badanie tzw. łagodnych zaburzeń to jedno, natomiast pomiar zaburzeń cięższych, często inwalidyzujących to całkiem inna sprawa.
Czym to się różni?
Łagodne zaburzenia dotyczą stanu emocji, przeżywania nieokreślonego lęku, obejmują zakłócenia snu czy łaknienia i są samoistnie przemijające. Jeśli respondentowi zada się pytanie "czy denerwuje cię ciągłe stanie w urzędach lub kolejkach do lekarza", często odpowiada, że tak. Taki człowiek mówi, że ma już wszystkiego dość, krytycznie ocenia rzeczywistość. Inną sprawą jest badanie ciężkich zaburzeń. To rozpoznanie poszczególnych, odmiennych od normy zachowań, związanych z procesami mózgowymi i utrzymujących się relatywnie długo. Jeśli zsumujemy to wszystko, dodając uzależnienia, otrzymujemy dzięki klinicznym badaniom stan kondycji psychicznej Polaków.
Jak pan oceni naszą kondycję psychiczną?
Według naszych badań co czwarty dorosły Polak w ciągu swojego życia ma jakieś zaburzenie psychiczne, niekoniecznie ciężkie. Na tle innych krajów nie wypadamy aż tak źle. Na zlecenie Komisji Europejskiej prowadzono podobne badania w krajach starej Unii. Według nich jedna trzecia Europejczyków boryka się z takimi problemami.
To alarmujące dane?
Jak najbardziej. Ale my dopiero uczymy się zauważać kwestię zaburzeń psychicznych. Kiedyś problemy natury psychicznej kojarzyły się z najgorszymi przypadkami, jak choćby schizofrenią, które często wymagają hospitalizacji. Dotykały około 1 proc. populacji, czyli marginesu. Nie zwracano na to szczególnej uwagi. Gdy teraz obserwujemy szeroką paletę zaburzeń psychicznych i widzimy ich odsetek, zaczynamy dostrzegać, że coś jest nie w porządku.
Na stan psychiczny Polaków mają wpływ czynniki geopolityczne lub historyczne?
W pewnym stopniu tak. Mamy do czynienia z czynnikami kulturowymi, które wpływają na naszą kondycję psychiczną. Mamy przecież swoje narodowe kompleksy. Lecz nie jesteśmy szczególnie podatni na zaburzenia, przetrwaliśmy powstania, wojny.
Kto jest podatny bardziej, a kto mniej na zaburzenia psychiczne?
To zależy od danej dolegliwości. Mężczyźni są bardziej podatni na uzależnienia. U kobiet częściej występują stany lękowe, nerwice. Panie są też bardziej podatne na zaburzenia poznawcze, bo żyją dłużej niż mężczyźni. Do tego dochodzi większa skłonność do depresji. Są też zaburzenia charakterystyczne dla danej grupy wiekowej.
Mówi się, że kobiety mają mocniejszą psychikę niż mężczyźni i to one tak naprawdę nami rządzą. Jak to w końcu jest?
W przypadku kobiet duże znaczenie ma ich większa uczuciowość. Do wszystkiego podchodzą bardziej emocjonalnie. Niewykluczone, że często są bardziej obciążone psychicznie obowiązkami.
W Polsce poważnie podchodzimy do ochrony zdrowia psychicznego?
Nie do końca. Mamy zły model opieki. Ludzie często potrzebują porozmawiać o czymś ze specjalistą. Lecz to potrzeba na już, na teraz. Tymczasem na wizytę muszą czekać dwa tygodnie czy miesiąc w najlepszym wypadku. Mamy za mało specjalistów w kraju. Nie mamy też profilaktyki, nie rozbijamy problemów już u źródła. Dwa lata temu przyjęto Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego. Od tego czasu nic nie zrobiono w tym kierunku. Są rozmowy, ale kończą się na tym, że nie ma pieniędzy.
Mam wrażenie, że słowo psychiatra ma demoniczny wydźwięk. Obwieszcza najgorsze - kaftan i szpital.
Nie jest tak do końca, ale ten zawód jest jeszcze ciągle napiętnowany czymś w rodzaju stygmatu społecznego. Pokutuje przeświadczenie, że dotyczy tylko osób zmarginalizowanych, które nie wrócą do zdrowia, a nawet jeśli, to na pewno nie wrócą do swojego życia zawodowego. Ta profesja nie jest popularna ani dochodowa. Dla przykładu chirurg ma uznanie społeczne, poważanie, pieniądze. Psychiatrów sytuowano gdzieś na boku. Lecz to się zmienia. Dziś psychiatrzy wysuwają się na pierwszy plan.