
Nie musieliśmy go namawiać na film. Zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci, również przez współpracowników, bo Krzysztof i Ewa wraz ze swoimi współpracownikami tworzyli jedną wielką rodzinę. Nie było żadnej reżyserii, rzadko spotykam się z taką reakcją, że człowiek, o którym jest film, nie ingeruje w jego kształt. Krzysztof powiedział: chcę go obejrzeć razem ze wszystkimi, przed telewizorem. Byłem zaskoczony, jak ogromnym zaufaniem obdarzył mnie i Michała Bandurskiego