Klasyk europejskiej piłki w czasach kryzysu, czyli Real Madryt kontra FC Barcelona
Krzysztof Gaweł
10 kwietnia 2021, 08:39·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 10 kwietnia 2021, 08:39
W ostatnich latach blask El Clasico jakby przygasł, a rozgrzewająca latami kibiców rywalizacja Cristiano Ronaldo z Lionelem Messim przeszła do historii. W sobotę Królewscy zagrają z Dumą Katalonii mecz, który będzie miał kluczowe znaczenie dla losów mistrzostwa Hiszpanii. A na wynik wielkiego pojedynku czekać będą piłkarze Atletico Madryt, którzy modlić się będą o remis, bo ten przybliży ich zespół do mistrzostwa. Pierwszy gwizdek o 21:00.
Reklama.
Pamiętacie jakim wynikiem zakończyło się ostatnie El Clasico? Kto strzelał bramki? Na jakim froncie walczyli odwieczni rywale? Oczywiście, że nie. To już nie jest tak gorąca i tak inspirująca rywalizacja, jak jeszcze kilka lat temu. Lionel Messi kontra Cristiano Ronaldo, Katalończycy przeciw Kastylijczykom, Duma Katalonii oraz Królewscy.
Temperatura rywalizacji dwóch gigantów znacznie zmalała, a pandemia jeszcze ten proces przyspieszyła. W sobotę nie będzie dziesiątek tysięcy fanów na stadionie, wielkich zapowiedzi i szumnych deklaracji. Zostanie za to piłkarska uczta na maleńkim Estadio Alfredo di Stefano.
Real Madryt i FC Barcelona przechodzą w okresie pandemii kryzys, którego od lat nie widziano. Kryzys finansowy - wielkie stadiony stoją puste, kibiców nie ma i nie będzie, a to oznacza mniej pieniędzy. Gwiazdy muszą zarabiać, więc szatnie obu ekip odchudzono dość radykalnie.
Transferów nie było, przynajmniej tych głośnych. A to przełożyło się naturalnie na poziom sportowy i oczekiwania w sezonie 2020/2021. Real odpadł z Pucharu Króla, w Lidze Mistrzów grał zaskakująco słabo, ale wreszcie złapał wiatr w żagle i jest blisko czwórki. Barca w Lidze Mistrzów już nie gra, ma za to szansę na Copa del Rey, bo jest w finale.
W Primera Division obie ekipy miały swoje lepsze i gorsze momenty. Dlatego na czele jest Atletico, które nie tak dawno wyprzedzało rywali o dziesięć punktów i miało trzy zaległe mecze.
Sytuacja idealna? Takich nie ma, dziś Los Colchoneros muszą się modlić o remis w El Clasico, bo nad Barcą mają punkt przewagi, a nad lokalnym rywalem tylko trzy. A sami rozdają punkty na lewo i prawo, stracili Luisa Suareza i za chwilę zapewne stracą tytuł. Real w LaLiga nie przegrał od 30 stycznia, Barcelona od 5 grudnia, przy okazji notując 14 kolejnych zwycięstw.
W sobotę zwycięzca będzie na "pole position" do walki o tytuł. Jeśli wygra Real, zrówna się punktami z Atleti i będzie miał jeden więcej od Barcy. Jeśli wygrają Katalończycy, zostaną liderem - dwa "oczka" przed Atleitco i pięć przed Królewskimi. Stawka jest ogromna i wiedzą o tym piłkarze, trenerzy, a także fani na całym świecie.
Znów Gran Derbi będzie numerem jeden, choć będzie mieć zupełnie inny smak. Real do walki stanie podbudowany triumfem z Liverpoolem w Lidze Mistrzów (3:1), Barca po kiepskim spotkaniu z Realem Valladolid (1:0). Królewscy grali jednak w środę, Duma Katalonii przez tydzień spokojnie trenowała.
Gospodarze mają zdziesiątkowaną obronę, nie zagrają Dani Carvajal, Sergio Ramos i Raphael Varane. Media w Hiszpanii zastanawiają się, czy zmiennicy udźwigną ciężar El Clasico, który będzie większy niż w LM. Z Liverpoolem się udało, a z Barceloną?
Barca nie ma do dyspozycji Ansu Fatiego i Philippe Coutinho, ale w ataku ma ich kto zastąpić. No i jest Lionel Messi, król pojedynków z Realem, któremu strzelił 26 bramek i zanotował 14 asyst, a to wszystko w 43 meczach. Wychodzi na to, że kluczowa dla meczu będzie bitwa o środek pola. Casemiro, Toni Kroos i Luka Modrić kontra Sergio Busquets, Frenkie De Jong i Pedri.
Zapowiada się fascynująco to starcie, zwłaszcza że Barcelona nie wygrała meczu z Realem od ponad dwóch lat. 2 marca 2019 roku ograła Los Blancos na Santiago Bernabeu 1:0 po bramce Ivana Rakiticia. Później był remis 0:0, a potem dwa razy lepsi byli Los Blancos.
I tutaj uzupełnię jeszcze wynik ostatniego spotkania. 24 października na pustym Camp Nou stołeczni wygrali 3:1, a trafiali Federico Valverde, Sergio Ramos i Luka Modrić. Barca odpowiedziała golem Ansu Fatiego, ale spisała się grubo poniżej oczekiwań. Rewanż już w sobotę, pierwszy gwizdek o 21:00.