Obawy, wątpliwości i strach, czyli 100 dni do rozpoczęcia igrzysk olimpijskich w Tokio
Krzysztof Gaweł
14 kwietnia 2021, 16:08·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 kwietnia 2021, 16:08
Obawy, wątpliwości i strach. Dotąd te uczucia towarzyszyły głównie sportowcom walczącym podczas igrzysk olimpijskich o jak najlepszy wynik, najlepiej medale i miejsce w historii. Dziś te słowa definiują igrzyska, bo ich organizacja to dla Tokio ogromne wyzwanie i walka z przeciwnościami. Rywalizacja ma się odbyć mimo pandemii, ale jej przebiegu dziś nie jest w stanie przewidzieć nikt.
Reklama.
Przed kolejne dekady odliczanie do rozpoczęcia igrzysk olimpijskich elektryzowało świat sportu, a gdy do rozpoczęcia rywalizacji zostawało już tylko 100 dni, dało się wyczuć atmosferę zbliżającego się święta. Tak było po wznowieniu rywalizacji olimpijskiej jeszcze pod koniec XIX wieku. Tak było po powrocie do tej idei po II wojnie światowej. Tak było przez dekady. Na razie znów ruch olimpijski stanął na zakręcie, bo pandemia koronawirusa świat sportu postawiła na głowie.
Igrzyska olimpijskie w Tokio, które podjęło się organizacji po raz drugi w historii, miały się rozpocząć 24 lipca 2020 roku. MKOl zdecydował się na przesunięcie daty rozpoczęcia rywalizacji o 12 miesięcy, z nadzieją że w 2021 roku świat będzie sobie już radził sprawnie z pandemią koronawirusa. Czy tak się stało? Mamy szczepionki, potrafimy lepiej dbać o siebie, ale COVID-19 nie jest w odwrocie. Co ciekawe, nigdy wcześniej nie doszło do zmiany terminu igrzysk.
I tak kolejne wiadomości napływały z Japonii, a wszyscy fani sportu i rywalizacji olimpijskiej czekali. Okazało się, że wszystkie 42 obiekty sportowe oraz wioska olimpijska będą do dyspozycji organizatorów i są gotowe na czas. Jeśli w tym roku nie zostaną wykorzystane, drugiego zapasowego terminu nie będzie. W 2024 roku igrzyska mają zawitać do Paryża, a za rok w Pekinie mają się odbyć zimowe igrzyska olimpijskie. Rok 2021 to dla Tokio termin ostateczny.
Przez pandemię doszło do wielu zmian w organizacji imprezy. Na trybunach nie będzie zagranicznych kibiców, nie pomogą wolontariusze ze świata. MKOl zaleca sportowcom szczepienia przed przylotem do Japonii, a sami organizatorzy opracowują i stale aktualizują protokół sanitarny, który będzie niezwykle uciążliwy dla sportowców i ich trenerów. Ale ma zapobiec przerwaniu czy zakłóceniu rywalizacji, bo wybuch ogniska koronawirusa w trakcie imprezy może oznaczać jej paraliż.
Sztafeta z ogniem olimpijskim, która ruszyła w podróż po całej Japonii 25 marca z Fukushimy, również została zakłócona. Władze prefektury Osaka w ubiegłym tygodniu zapowiedziały odwołanie wszelkich związanych z tym wydarzeń zaplanowanych na swoim terenie z powodu wzrostu przypadków zakażenia. Ostatecznie członkowie sztafety przebiegli tam we wtorek przez niemal pusty park miejski. Symbol pozostał, ale już nie tak blisko i nie dla ludzi. Nie ma się co dziwić, jak w wielu sferach życia, przy organizacji imprezy dominują obawy, wątpliwości i strach. I tak będzie do połowy sierpnia.
72 procent Japończyków chce odwołania lub opóźnienia igrzysk, bo nie wierzą w ich sukces sportowy czy komercyjny, a obawiają się rozwoju pandemii i kolejnych zakażeń COVID-19 w swoim kraju. Ponieważ życie codziennie przysparza wiele problemów, mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni nie ekscytuje fakt, że w Tokio o 339 kompletów medali walczyć ma około 11 tysięcy sportowców. Że na imprezę oczekiwano od 1964 roku, gdy Japonia zaprezentowała się światu po wojnie jako kraj przyjazny i nowoczesny.
Co wiemy dziś? Na pewno, że igrzyska w Tokio przejdą do historii. Że zawodnicy będą rywalizować o medale w czterech nowych dyscyplinach: karate, skateboardingu, surfingu oraz wspinaczce sportowej. Że do programu wrócą baseball i softball, a pokazowo rozegrana zostanie rywalizacja w koszykówce 3x3.
I wiemy, że impreza, która ma się odbyć w dniach 23 lipca - 8 sierpnia, może być zbiorową terapią dla całego świata. Nie tylko sportu. Jeśli uda się zorganizować bezpieczne, przyjazne i pełne emocji igrzyska, wówczas wszyscy łatwiej uwierzymy, że wygramy z pandemią. To jest siła, którą może dać nam sport. I zarazem jego wielka magia.