Gdy przed rokiem muzycy z Azerbejdżanu wygrywali festiwal Eurowizji, w ich kraju panowała atmosfera święta, dla Azerów był to jeden z najszczęśliwszych dni w życiu. Dziś dla wielu z nich Eurowizja kojarzy się tymczasem już tylko z wielką życiową tragedią.
Eksmisja na bruk i wyburzenia - to metoda azerskiego rządu na stworzenie pięknego krajobrazu przed finałem festiwalu, który w nagrodę za zwycięstwo Baku zorganizuje w maju. By w telewizji wszystko wyglądało tak, jak wymarzyła to sobie władza, dach nad głową musi jednak stracić wiele osób, które mieszkają w brzydkich osiedlach, amatorsko konstruowanych domów, których w stolicy Azerbejdżanu nie brakuje.
Miliony telewidzów z całej Europy tego charakterystycznego obrazka nie będą miały jednak okazji zobaczyć. Działacze praw człowieka mają nadzieję, że nagłośnienie sprawy pozwoli chociaż na to, by oglądający Eurowizję pamiętali, co stoi za tym pięknym widokiem na ekranie telewizora. - Rząd Azerbejdżanu nie tylko niszczy domy, niszczy po prostu ludzkie życia - ocenia Jane Buchanan z organizacji Human Rights Watch.
Zwycięski hit sprzed roku
Ell & Nikki - Running Scared
Buldożery okazały się tak skutecznym narzędziem represji, że azerscy aktywiści za podobne opinie mogą zapłacić nawet nadprogramowym wyburzeniem. Jak Lejla Junus, której dom poszedł pod wyburzenie po tym, gdy publicznie nagłośniła sprawę. Junus twierdzi, że tego typu akcje porządkowania miasta przed festiwalem dotknęły około 20 tys. mieszkańców Baku. Eksmisje są podobno natychmiastowe i większość wysiedleńców daje radę jedynie uciec i wziąć najpotrzebniejsze rzeczy, nim ich dom legnie w gruzach.
"Chodzi o show, a nie ludzi"
Takie warunki nie przeszkadzają jednak organizującej Eurowizję Europejskiej Unii Nadawców (EBU), zapraszać do dobrej zabawy podczas majowego festiwalu. Rzeczniczka Eurowizji Michelle Roverelli powiedziała europejskim mediom, że jej organizacji nie obchodzi, jak dane państwo organizuje firmowaną przez EBU imprezę. - Konkurs jest wydarzeniem apolitycznym. Tu nie chodzi o eksmisje. Tu chodzi o rozrywkę. Przyjeżdżamy, robimy nasz show i przenosimy się do innego kraju. Nie możemy walczyć o tych ludzi - oznajmiła.
Tego typu praktyki nie są nowością. Generalne sprzątanie tego, co podczas wielkiej imprezy widać w oku kamery ostatnio przeprowadzono na przykład w RPA, gdzie przez piłkarskim mundialem mieszkańców slumsów siłą przesiedlono do odgrodzonego drutem kolczastym osiedla blaszanych baraków. Na 25 metrach kwadratowych "upakowano" tam średnio po sześciu biedaków. Z powodu ścian z cienkiej blachy latem panuje tam olbrzymi upał, a zimą przenikliwy chłód. Podobnie wyglądała też organizacja Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. By powstać mogły nowoczesne obiekty olimpijskie, zniknąć z powierzchni ziemi musiało co najmniej kilkadziesiąt wiosek.