"Wszedłem w wulkan hejtu". Marcinkiewicz broni swojej walki i wbija szpilę politykom
Bartosz Świderski
21 kwietnia 2021, 12:40·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 21 kwietnia 2021, 12:40
Na początku czerwca Kazimierz Marcinkiewicz stoczy walkę bokserską na charytatywnej gali. – To piękny sport, w dodatku olimpijski. Nie widzę zatem w tym nic zdrożnego – powiedział WP Sportowym Faktom były premier, który zaznaczył jednocześnie zaznaczył, że "wszedł w wulkan hejtu".
Reklama.
Kazimierz Marcinkiewicz zadebiutuje podczas charytatywnej gali organizowanej przez Fundację braci Collins, w której po wyjściu z więzienia zatrudnienie znalazł Tomasz Komenda. Były premier zmierzy się z jednym z organizatorów, Rafałem Collinsem, w walce na zasadach boksu.
W rozmowie z portalem WP Sportowe Fakty Marcinkiewicz przyznał, że miał świadomość, iż decydując się na walkę "trafi w wulkan hejtu". Doszedł jednak do wniosku, że go to nie rusza. Na pytanie, czy byłemu premierowi wypada się bić, odparł, że nie traktuje siebie w tych kategoriach.
– Poza tym uważam, że boksować wypada każdemu. To piękny sport, w dodatku olimpijski. Nie widzę zatem w tym nic zdrożnego – zaznaczył Marcinkiewicz.
Dodał, że jego zdaniem zdecydowanie bardziej niepojęte jest to, iż politycy nie promują sportu i zdrowego stylu życia. – To jest dopiero wstyd. Takich wstydów na polskiej scenie politycznej chodzi zresztą cała masa. Jeśli chodzi o sport, to niczego nie można mi zarzucić. A boks może i jest okładaniem się po twarzach i ciele, ale naprawdę szlachetnym – wyjaśnił prezes Rady Ministrów w latach 2005-2006.
Marcinkiewicz stoczy swoją walkę 2 czerwca. Na Collins Charity Fight Night pojawi się więcej postaci rozpoznawalnych, ale nie w kontekście sportów walki. Do ringu wejdą m.in. wokalista Liber czy były reprezentant Polski w piłce nożnej Piotr Świerczewski.