"Róbmy, zauważajmy, głośmy". Jagna Niedzielska o tym, jak być "zero waste" na co dzień
Żaneta Gotowalska
22 kwietnia 2021, 06:07·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 22 kwietnia 2021, 06:07
Taktyka małych kroków - to sposób na to, by Dzień Ziemi był nie tylko 22 kwietnia, ale na co dzień. Zmieniając swoje nawyki możemy poprawić stan planety i... naszych finansów. – Nawet jeżeli ktoś nie ma misji, że robi to dla planety, niech robi to dla swojego portfela. I tak będziemy grać do tej samej bramki – mówi Jagna Niedzielska.
Reklama.
W jaki sposób możemy zmienić swoje nawyki i czy to prawda, że nasze działania to za mało, bo i tak wszystkiemu winne są korporacje? Z Jagną Niedzielską (znaną z kanału Kuchnia + propagatorka idei "zero waste", prowadzącą wiele warsztatów, promującą ideę niemarnowania żywności) rozmawiała Żaneta Gotowalska.
Co jest najtrudniejsze w byciu eko?
Największym niebezpieczeństwem na początku wspólnej drogi z ekologią są nasze wyobrażenia na jej temat. Nasz własny umysł. Ważne, by nie przyjmować ekologii jako ograniczenia, nie stawiać ekologii na równi z ciężkimi obowiązkami. Ekologia jest wygodniejsza.
Ekologia często kojarzy nam się ze skrajnościami i aktywistami, ale nie mogę na ich temat nic złego powiedzieć. Aktywiści są nam bardzo potrzebni, stawiają presję, żeby zmieniło się coś odgórnie, ale bywa i tak że niektórzy się ich boją, tym samym odwodząc od ekologicznych rozwiązań. Jednak każdy kto zagłębił się w świat ekologii, zaczyna rozumieć ich działania.
Wiele osób uważa, że podążanie taką ścieżką jest droższe.
Bywa tak, że jest droższe. Świat nie jest czarno-biały. W większości przypadków tak jednak nie jest. Ekologia uczy dokonywania mądrych wyborów. Choćby kwestia niemarnowania żywności - wyrzucanie jest po prostu drogie i się nie opłaca. Ani nam, ani planecie.
To nie jest tak, że musimy mieć mnóstwo gadżetów ekologicznych, żeby być bardziej eko. Po pierwsze ekologia skupia się na wykorzystaniu swoich własnych zasobów. Na rozwiązywaniu pewnych kwestii prostymi sposobami, na przykład wykorzystując zwykłe szklane słoiki. Wcale nie musimy mieć specjalnego kubka na kawę na wynos, możemy skorzystać z zakręcanego szczelnie słoika i mieć hipsterski kubek.
Bardzo często zamieniamy jednorazowość na wielorazowość, np. maszynki czy waciki kosmetyczne. One kupowane są raz, są droższe, ale możemy ich używać wielokrotnie.
Ekologia to też "do it yourself", więc możemy też czasem coś uszyć, zrobić samodzielnie rzeczy, które są potrzebne do życia codziennego. Mam poczucie, że ekologia to ekonomia.
Czyli da się to połączyć.
Tak, to chociażby kuchnia budżetowa, o której piszę w moim najnowszym ebooku, czyli forma poszukiwania bardzo tanich produktów, które są wokół nas. Jesteśmy w Polsce, gdzie różnorodność jest olbrzymia. Mamy naprawdę bardzo dużo szczęścia. Zimą narzekamy, że mamy ograniczony wybór, ale to nie jest prawda. Gdybyśmy naprawdę zwrócili uwagę, co ziemia nam daje, okazałoby się, że jesteśmy naprawdę szczęściarzami w skali globalnej.
Powtarza pani wielokrotnie, że już nasi rodzice czy dziadkowie byli zero waste.
Nie możemy zapomnieć o tym, że podłoża historyczne w kontekście ekologii były zupełnie inne. One wynikały z tego, że oni nie mieli produktów, więc musieli tak kombinować, żeby nie marnować, wykorzystywać w 100 procentach. Nie odtworzymy tego siłą rzeczy. Żyjemy w czasach, kiedy mamy dookoła chaos, wielość produktów.
Żeby uratować nasz świat, będziemy musieli pokochać się z technologią i to właśnie nowe technologie będą mogły pomóc nam w ekologii. Oczywiście nie zapominajmy o prostocie pewnych rozwiązań, jakie stosowali nasi dziadkowie.
Na przykład?
Słoik jest zdecydowanie najlepszym opakowaniem. W kuchni zero waste i w ekologii przechowywanie jest niezwykle ważne. Powiedziałabym, że wręcz najważniejsze. Planowanie i monitorowanie również, ale przechowywanie jest bardzo ważne. Szkło będzie zawsze, w ujęciu wielorazowym, opakowaniem najlepszym, najbezpieczniejszym, przedłużającym świeżość wielu produktów. Zdecydowanie nasi dziadkowie czy rodzice tak robili – zwracali uwagę na sposób przechowywania.
A przykład współdziałania z technologią?
W makutrze nie będziemy robić, szukamy szybkich i prostych rozwiązań, wielofunkcyjnych narzędzi, które nie będą zajmować ani miejsca, ani czasu. Każdy robot kuchenny daje nam takie rozwiązanie.
Nie opierajmy ekologii i zero waste wyłącznie na dziadkach czy rodzicach. Rozumiejmy, na czym polegały ich ograniczenia i pamiętajmy o technologii.
Świat się do nas nie dostosuje, to my musimy dostosować się do niego. Od jakich prostych rzeczy można zacząć, by zmienić swoje przyzwyczajenia?
Monitorowanie, monitorowanie i jeszcze raz monitorowanie. To brzmi technicznie, ale polega na obserwacji swoich nawyków. Nam się często wydaje, że w ogóle nie wyrzucamy jedzenia. Podczas pierwszego twardego lockdown w zeszłym roku, sprawdzałam, ile śmieci (tworzyw sztucznych i metali) gromadzę. Zbierałam je w domu, żeby zobaczyć, ile tego produkuję. Myśląc o sobie, że i tak jestem świadomą konsumentką. I tak było tego bardzo dużo. Miałam pole manewru, żeby to zmienić.
Dobrze jest zrobić sobie raz na jakiś czas, np. na kwartał, dwa dni monitoringu, co wyrzucamy. Być może generujemy dużo paczek od kurierów, mamy tego za dużo i nic z tym nie robimy, nie wprowadzamy w drugi obieg. Może mamy za dużo ciuchów, z których nie korzystamy. Może warto podzielić się tymi ciuchami czy wymienić z innymi albo zacząć z nich korzystać.
Kiedy to sprawdzimy, dowiemy się, co możemy zmienić i ile zaoszczędzić. Nawet jeżeli ktoś nie ma misji, że robi to dla planety, niech robi to dla swojego portfela. I tak będziemy grać do tej samej bramki.
Co jeszcze?
Kolejnym krokiem jest planowanie. Być może nie wszyscy chcą tak spędzać czas, ale zwracanie uwagi na wydawanie pieniędzy, tworzenie list zakupowych, nie jest wyczerpującą aktywnością. Jeżeli zaczniemy planować i to będzie nasz nawyk, po kilku miesiącach w ogóle nie będziemy odczuwać obciążenia w związku z tym.
Kolejna rzecz to wykorzystywanie maksymalnie zasobów, jakie mamy. A mamy ich bardzo dużo. Trzeba zajrzeć do zakamarków naszego mieszkania - szaf przepełnionych różnymi rzeczami, kuchni. I wtedy wracamy do monitorowania. To wszystko zatacza krąg.
Czyli na początek taktyka małych kroków?
Zacznijmy od siebie. Mówiąc to, nie mam na myśli spychologii. Rzeczą absolutnie oczywistą jest to, że odgórne prawo musi się zmieniać, mówmy o tym głośno i nie bójmy się tego. Natomiast tak czy tak musimy dbać o swoje poletko.
Mówi się, że nasze małe kroki i tak niczego nie zmieniają, bo najważniejsze jest to, co robią wielkie korporacje. Mit czy fakt?
Zdecydowanie mit! Przerabiam ten temat od wielu lat i wielkie nazwiska ekologii o tym mówią w ten sam sposób.
Oczywiście, że wielkie korporacje robią źle. Zarówno one jak i państwa mają obowiązek coś z tym zrobić. Ale czy to oznacza, że jesteśmy zwolnieni z tego, żeby się zmieniać? Naprawdę mamy ogromną moc.
Pracuję z dużymi markami, mam z nimi piękny dialog. Oni wprowadzają zmiany dużo wolniej, ale musimy to rozumieć, że te procesy wewnętrzne niestety obarczone są wieloma procesami i decyzjami. To wymaga czasu, ale nie oznacza, że mamy rezygnować. Nasze wybory też kreują rynek. Korporacje będą dostosowywać rynek do świadomego współczesnego konsumenta.
Każda pojedyncza osoba jest kroplą w morzu, ale morze jest stworzone właśnie z tych kropli.
Wszyscy składamy się na to, jaką mamy sytuację na naszej planecie.
Musimy być świadomymi konsumentami i naprawdę będzie dobrze. Mam ogromną wiarę w nas, bo dużo się zmieniło. Ekologia powinna być w mainstreamie. Nic nie zrobię z 10 osobami, potrzebuję miliona osób za sobą, które będą chciały zmienić cokolwiek.
Ekologia ma wiele narzędzi, by coś zrobić, ale nie wszystkie narzędzia są dla każdego. Musimy dobrać sobie narzędzia w zgodzie z tym, jak i z kim żyjemy. Bo być może jesteśmy z kimś, kto jest absolutnym sceptykiem ekologicznym i w związku z tym nasze nawyki będą zupełnie inne. Miejmy duże zrozumienie dla innych ludzi. Przestańmy się na forach bić, kto jest lepszy, kto gorszy, kto bardziej eko, a kto nie.
Czy akcje, które są organizowane chociażby w przypadku Dnia Ziemi, np. gaszenie świateł na największych budynkach na świecie, to rzeczy, które przysłużą się planecie, czy po prostu są po to, by zwrócić uwagę na problem?
Jeśli coś zwraca na siebie uwagę, to znaczy, że przysłuży się temu problemowi. Wszystkie działania, które zwracają uwagę na problem środowiskowi, zawsze będą pomocne, bo to edukacja. W naszym kraju brakuje zdecydowanie edukacji ekologicznej, choć ostatnio widzę chęć działania w kierunku zmiany w tym temacie.
Róbmy, zauważajmy, głośmy. Niech to będzie nasza globalna misja.
Dziadkowie czy rodzice wstępowali w ekologię, bo nie mieli, a my teraz mamy za dużo. Musimy redukować. To piękne i chwytliwe, żeby robić tak, jak oni, ale tak się nie da.
Jagna Niedzielska
Te kroki są w różnych dziedzinach ekologii – trochę kuchnia, trochę dom, życie codzienne, praca. Nie róbmy tego naraz. Ustalmy sobie dwa nowe nawyki na jeden miesiąc. Raz na dwa tygodnie coś nowego, co pogłębiamy. Tak by stał się instynktownym zachowaniem, a nie wymuszonym.