Mimo że to Chadwick Boseman był faworytem w kategorii "najlepszy aktor pierwszoplanowy", Oscar powędrował do Anthony'ego Hopkinsa. Internautom nie umknął fakt, że zwycięstwo zmarłego w 2020 roku Bosemana miało uroczyście zakończyć ceremonię. Niespodziewany bieg wydarzeń zamienił finał gali w... chaos.
Tegoroczna gala rozdania Oscarów była zupełnie inna od pozostałych, a wszystko z powodu pandemii koronawirusa. Tym razem Hollywood musiało obejść się bez muzycznych występów, monologów komików czy typowego dla Oscarów blichtru. Ceremonia odbyła się w dwóch miejscach jednocześnie: Dolby Theatre (tradycyjnym "domu" Oscarów) oraz stacji kolejowej Union Station w Los Angeles, a na widowni zasiadło tylko 170 osób.
Inna była także kolejność wręczania nagród. Zwyczajowo najważniejszego Oscara wieczoru – za najlepszy film – przyznaje się na samym końcu gali, jednak w tym roku była to trzecia kategoria od końca. Dopiero po niej ogłoszono najlepszych aktorów: najpierw aktorkę, a potem aktora.
"Zbudowali całe Oscary wokół zwycięstwa Chadwicka Bosemana"
Zdaniem internautów producenci tegorocznej gali, wśród których był reżyser Steven Soderbergh, mieli w tym określony cel: pewni zwycięstwa Chadwicka Bosemana (nominowanego za film "Ma Rainey: Matka bluesa") chcieli w ten sposób uhonorować zmarłego w 2020 roku gwiazdora "Czarnej pantery".
Tymczasem Oscara dla najlepszego aktora pierwszoplanowego powędrowała do Anthony'ego Hopkinsa za "Ojca", a 83-letnia legenda kina... nie pojawiła się na ceremonii, z czego użytkownicy Twittera nie omieszkają żartować. "Zbudowali całe show na zakończeniu z Chadwickiem Bosemanem, aż wygrał Anthony Hopkins i się nie pokazał" – śmiał się dziennikarz "New York Timesa" Kyle Buchanan.
"Oscary były tak pewne, że Chadwick Boseman wygra, że przearanżowali całą ceremonię, żeby jego kategoria była ostatnia, a potem dali nagrodę Anthony'emu Hopkinsowi... Najbardziej chaotyczna i dziwaczna rzecz, jaka widziałem" – stwierdził z kolei Spencer Althouse z portalu Buzzfeed.
"Nieobecny Anthony Hopkins wygrał z Chadwickiem Boseman podczas ceremonii, która miała zakończyć się zwycięstwem Bosemana, a Joaquin Phoenix niezręcznie nie wie co z tym zrobić. Wow. Chaos!"" – skomentował dziennikarz Jacob Hall, nawiązując do wręczającego Oscara Joaquina Phoenixa, który wydawał się zagubiony, gdy nikt nie zgłosił się po statuetkę i musiał po prostu pożegnać widzów.
Jak zauważają niektórzy internauci, dziwaczne zakończenie jest wyłącznie winą producentów ceremonii, którzy "schrzanili, gdy zbudowali finał show wokół swoich przypuszczeń". Inni z kolei uważają, że to Chadwick Boseman najbardziej zasługiwał na Oscara za swoją rolę w muzycznej biografii "Ma Rainey: Matka bluesa".