Krystyna Pawłowicz ma być przewodniczącą składu sędziowskiego TK Julii Przyłębskiej. Chodzi o postępowanie dotyczące tego, czy Polska powinna respektować postanowienia o środkach tymczasowych wydane przez TSUE w sprawie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Nominacja Krystyny Pawłowicz budzi zrozumiałe kontrowersje. Jeszcze jako posłanka PiS twierdziła, że wejście Polski do Unii Europejskiej było bezprawne. Flagę unijną Pawłowicz nazwała "szmatą".
A już w środę 28 kwietnia o godzinie 13 w Trybunale Konstytucyjnym, którym kieruje Julia Przyłębska, ma odbyć się rozprawa o "obowiązku państwa członkowskiego UE polegającym na wykonywaniu środków tymczasowych odnoszących się do kształtu ustroju i funkcjonowania konstytucyjnych organów władzy sądowniczej tego państwa".
TK Julii Przyłębskiej ma orzec o tym, czy sędziowie TSUE mieli prawo czasowo zablokować działanie Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w sprawach dyscyplinarnych sędziów krajowych.
Nominację Pawłowicz na przewodniczącą składu sędziowskiego w krytycznym tonie skomentował już lider PO Borys Budka. "Wyznaczenie K. Pawłowicz przewodniczącą składu pseudoTK mającego orzec ws. Traktatu o UE jest nie tyle krokiem, co skokiem w kierunku Polexitu" – napisał na Twitterze.
W podobnym tonie wypowiedział się senator Koalicji Obywatelskiej Marcin Bosacki, który przypomniał wypowiedź Krystyny Pawłowicz z 2013 roku na temat UE.
Na kuriozalność całej sytuacji zwróciła też uwagę Kamila Gasiuk-Pihowicz z KO. "Unia Europejska dla Krystyny Pawłowicz jest 'szmatą'. Za dwa dni, ubrana w togę sędziego TK, ta sama Pawłowicz będzie decydowała o przyszłości Polski w Unii!" – oceniła posłanka opozycji.