We wtorek liderzy Lewicy spotkali się m.in. z premierem Mateuszem Morawieckim, aby negocjować warunki dotyczące Krajowego Planu Odbudowy. Robert Biedroń ogłosił, że jego partia poprze ratyfikację unijnego Funduszu Odbudowy, co wywołało sporą burzę w świecie polityki. Głos w sprawie "opozycyjnej zdrady" zabrał sam Strajk Kobiet.
27 kwietnia Lewica wynegocjowała z Prawem i Sprawiedliwością warunki w kwestii Krajowego Planu Odbudowy. Jak się okazuje, rząd spełnił postulaty opozycyjnej partii. – Polacy potrzebują tych środków. Wszystkie ugrupowania ponad podziałami mówiły "tak" dla tych środków. My chcemy te sprawy załatwić dla ludzi, aby pieniądze trafiły tam, gdzie są najbardziej potrzebne – podkreślał Robert Biedroń.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, spotkanie Lewicy z przedstawicielami PiS było szeroko komentowane przez polityków pozostałych partii opozycyjnych. Bartłomiej Sienkiewicz z Koalicji Obywatelskiej ocenił na przykład, że "Lewica zdradziła opozycję za ułudę wpływu".
Teraz do politycznej afery odniosły się działaczki Strajku Kobiet. Nie szczędziły słów. "Ogłaszamy krótko: wóz albo przewóz. Doba na ogarnięcie się albo zaczynamy ogólnopolską akcję wybijania głupoty z głowy Lewicy. Mafia nie przestanie być mafią, bo Lewica grzecznie wciśnie guzik" – czytamy we wpisie na Twitterze.
Członkowie Lewicy o współpracy z PiS
Wtorkowe porozumienie Lewicy z partią rządzącą przez wielu zostało ocenione także jako "wspieranie PiS". A co o tego typu działaniach sądzą posłowie Lewicy, którzy nie byli obecni na spotkaniu z premierem? Na takie pytanie odpowiedział ostatnio na Twitterze Andrzej Rozenek.
"Mam 50 tys. Przyjaciół – emerytów mundurowych. Zjednoczona Prawica zgotowała im piekło w postaci ustawy represyjnej. Nigdy nie będę popierał ludzi, którzy doprowadzili do tej zbrodni parlamentarnej" – ocenił poseł Lewicy i dziennikarz tygodnika "NIE".