Według ustaleń "Rzeczpospolitej" Jakub Banaś, syn Mariana Banasia, miał wiedzieć o planowanej wobec niego akcji CBA. Zdaniem prezesa NIK przeszukanie w domu jego syna jest odwetem za kontrolę wyborów kopertowych.
Przypomnijmy, że w środę nad ranem do podwarszawskiego domu syna prezesa NIK, Jakub Banasia, weszli funkcjonariusze CBA. Fakt ten bardzo zdenerwował prezesa Mariana Banasia, który w ostrych słowach zarzucił służbom działania odwetowe i represyjne.
– Kto się z nią nie zgadza, na podstawie pomówień może być w każdej chwili aresztowany i skazany. To w czystej postaci państwo policyjne, w którym rządzą służby, a nie premier, prezydent czy parlament – mówił prezes Banaś na temat partii rządzącej.
"Działania operacyjne Centralnego Biura Antykorupcyjnego wobec mojego syna nie mogą być rozpatrywane bez kontekstu, jakim jest opublikowanie we wtorek przez media fragmentów wyników kontroli dot. organizacji wyborów korespondencyjnych na urząd Prezydenta RP, które miały odbyć się w maju 2020 r." – napisał w oświadczeniu prezes Banaś.
Prezes Izby podkreśla, że zarówno on jak i jego syn "byli stale inwigilowani i represjonowani wraz z całą rodziną". Zdaniem Banasia "dzieje się tak, by zmusić go do rezygnacji z pełnienia funkcji Prezesa NIK i zmiany wyników zakończonych oraz prowadzonych kontroli".
Wiceszef białostockiej prokuratury - Paweł Sawoń w rozmowie z "Rzeczpospolitą" przyznał, że o dokonaniu przeszukań i zatrzymania rzeczy syna prezesa wnioskowało CBA, a ma to związek ze śledztwem dot. nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych Mariana Banasia, gdy ten był ministrem i wiceministrem finansów.
"Rzeczpospolita" ustaliła, że przeszukanie u Jakuba Banasia było elementem większego planu, bowiem agenci CBA w środę dokonali przeszukań również w jednym z urzędów skarbowych i wojewódzkim inspektoracie ochrony środowiska.
– Przygotowanie tak dużej operacji przeszukań, zaangażowanie do nich wielu funkcjonariuszy służb nie odbywa się z dnia na dzień. Tego fizycznie nie da się zrobić. To może mówić ktoś, kto nie ma pojęcia, jak to się odbywa, albo celowo wprowadza w błąd – mówią źródła "Rz" na pytanie czy takie działania ze strony CBA mogą być pewnego rodzaju "odwetem".