Jan Vincent-Rostowski tłumaczył w programie Konrada Piaseckiego szczegóły planu gospodarczego przedstawionego przez Donalda Tusk. Zapewniał, że wielkie inwestycje zapowiedziane przez premiera nie pogorszą sytuacji budżetu państwa. – Ten bardzo długi okres był potrzebny, bo była mowa o perspektywie budżetowej UE. A poza tym premier chciał przedstawić projekty obronne, które mają długą perspektywę inwestycyjną – tłumaczył minister finansów.
Minister finansów, Jan Vincent-Rostowski, ocenia, że dzisiejsze głosowanie nad wotum zaufania, powinno rozwiać wszystkie wątpliwości. – Nie ma potrzeby kolejnego takiego głosowania. Określiliśmy nowy kierunek na najbliższe trzy lata – mówił gość "Piaskiem po oczach". Zapewniał jednak, że jego partia nie lekceważy badań sondażowych. – Sondaży nigdy nie należy lekceważyć. Należy je traktować poważnie, należy przyjmować, że w pewnej mierze odzwierciedlają opinie wyborców – mówił polityk PO.
Jednak jego zdaniem słabsza kondycja PO jest normalna dla partii rządzącej. – Jest zupełnie normalne, w normalnie postępujących kadencjach, które mamy w demokratycznych krajach europejskich, że występuje taka sytuacja, w której na ogół opozycja ma lepsze wyniki. Jest często tak, że jeśli w trakcie kadencji mamy wybory lokalne, to rząd je przegrywa – tłumaczył Jan Vincent-Rostowski.
Minister finansów stwierdził, że obecna sytuacja jest normalna dla demokratycznych państw. – To, co było w poprzedniej kadencji, było niespotykane, że partia rządząca prowadziła od początku do końca. Teraz mamy normalizację, żeby ta sytuacja się odwróciła, musimy Polaków przekonywać do naszego programu – kontynuował gość Konrada Piaseckiego.
Vincent-Rostowski przypominał też, że zapowiedź drugiego expose pojawiła się jeszcze przed sondażowymi spadkami partii rządzącej. – Prawdziwy powód, dla którego premier chciał przedstawić drugie expose był taki, że znaczącą większość tego, co obiecaliśmy w expose już zrobiliśmy i musieliśmy zakreślić plan na trzy kolejne lata – argumentował minister.
Polityk partii rządzącej dobrze ocenił przemówienie swojego szefa. – To jest dokładnie to wystąpienie, którego się spodziewałem. Zresztą pracowałem nad nim z panem premierem, więc mnie nie zaskoczyło. Odpowiada ono na potrzeby tego czasu. To polityka gospodarcza na dwa czy trzy lata, która jest oparta na wielkim wysiłku inwestycyjnym, z mobilizacją kapitału, by te inwestycje przeprowadzić, kiedy będzie nam trudniej z powodu kryzysu, i zbudować most do lepszego okresu – deklarował Vincent-Rostowski
Szef resortu finansów zapewniał, że pieniądze nie będą pochodziły wprost z budżetu państwa. Część planu to pieniądze z Unii, cześć prywatne, a poza tym wiele inwestycji będzie trwało nawet do 2020 roku. – Ten bardzo długi okres był potrzebny, bo była mowa o perspektywie budżetowej UE. A poza tym premier chciał przedstawić projekty obronne, które mają długą perspektywę inwestycyjną – wyjaśniał Jan Vincent-Rostowski.
Minister zapewniał, że nie będzie wydawania dodatkowych pieniędzy z budżetu. – Większość z nich ma pochodzić ze spółek skarbu państwa. (…) To będzie sposób na pośrednie prywatyzowanie tych spółek, one będą zwiększać kapitał BGK, który będzie je inwestował. (…) BGK będzie mógł inwestować w projekty 20-letnie, tak jak to robił w 20-leciu międzywojennym – porównywał minister finansów.
Ważnym punktem wystąpienia premiera było wydłużenie urlopu macierzyńskiego do jednego roku. – Żeby to osiągnąć musimy być bardzo oszczędni i bardzo wstrzemięźliwi, jeśli chodzi o inne wydatki – ostrzegał Vincent-Rostowski. Zapewniał też, że polityka prorodzinna to jeden z priorytetów rządu.
Polityk Platformy Obywatelskiej wyjaśniał, dlaczego w przemówieniu nie padła jednak informacja o oskładkowaniu umów cywilnoprawnych. – To nie był humbuk medialny, bo jest poważny problem, bo przez lata stworzono rożne systemy opodatkowania, i niektóre formy zatrudnienia są znacznie mniej opodatkowane i ludzie wykorzystują te luki – opisywał minister finansów. – Chcemy stopniowo, gdy będziemy mieli jasne przesłanki, że bezrobocie spada w sposób znaczny, usuwać te luki – deklarował.
Choć to odległa perspektywa, przygotowania do wprowadzenia zmian mają zacząć się już wkrótce. – Chcemy szeroko przekonsultować te sprawę z rożnymi środowiskami, bo musimy uwzględnić opinie i przedsiębiorców, i pracodawców i związków zawodowych – zapewniał. – Chcemy dyskutować teraz, a wprowadzić, gdy sytuacja w kraju na to pozwoli – dodał.