"Jeśli się poddamy i rozrośniemy do 140, 150, 160 kilogramów to jest to droga prosta ku trumnie" – oznajmiła Katarzyna Bosacka w wywiadzie, gdzie otwarcie powiedziała o swojej chorobie. Gwiazda programów "Wiem, co jem", "Wiem co kupuję" i "DeFacto Bosacka" od wielu lat zmaga się ze zbędnymi kilogramami wywołanymi przez problemy z tarczycą. Powiedziała, jak mierzy się z tym na co dzień.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Przez lata Katarzyna Bosacka uświadamia Polakom w programach telewizyjnych, że powinni zwracać uwagę na swoje nawyki żywieniowe i podpowiada, co kupować i jak dbać o zdrowie. Na przestrzeni lat wielu widzów zarzucało prezenterce, że mówi o diecie i żywieniu, a sama nie daje przykładu swoją figurą, sugerując, że jest otyła.
Dziennikarka nigdy nie zwierzała się specjalnie z tego, co jest powodem ciągłego przyrostu kilogramów, mimo tego, że dba o zblansowane menu i pamięta o aktywności fizycznej. Teraz wyjaśniła, dlaczego musi wkładać więcej wysiłku w to, żeby utrzymać wagę w ryzach.
Katarzyna Bosacka mówi, dlaczego trudniej jej schudnąć
"Ja mam głęboką niedoczynność tarczycy. Staram się, jak mogę walczyć, chodzę bardzo dużo, wybieram produkty zdrowe. Nie do końca mi się to udaje, ale walczenie jest bardzo ważne. Nie możemy się poddać. Jeśli się poddamy i rozrośniemy do 140, 150, 160 kilogramów to jest to droga prosta ku trumnie" – powiedziała w rozmowie z Jastrząb Post.
"Co tu dużo mówić, otyłość jest w dzisiejszych czasach potwornie zabójcza. Bez operacji bariatrycznych, zmniejszania żołądka przy tak dużej otyłości, tzw. otyłości olbrzymiej, nie damy rady" – dodała.
Bosacka wyjawiła także sekret, co robi, że w przeciwieństwie do większości Polaków w trakcie pandemii, udaje jej się zachowywać stałą wagę.
"Czytam, że ponad 40 proc. Polaków w pandemii przytyło około 6 kilogramów. Ja muszę powiedzieć, że jakoś mi się udaje trzymać tę wagę w miarę w ryzach. Ale już zaczyna być cieplej, już zaczęłam chodzić znowu. Trzeba myśleć o tym, że nie musimy biegać, nie musimy skakać ze spadochronem, wystarczy iść na długi spacer, co najmniej pięciokilometrowy codziennie i to też da nam poczucie, że będziemy szczuplejsi, ale też będziemy znacznie zdrowsi" – podkreśliła.