
Wydaje się, że po expose Donalda Tuska katalog politycznych epitetów, takich jak "socjalista" i "populista", poszerzył się o kolejny zwrot, który w ustach gospodarczych liberałów może brzmieć niczym obelga. To "etatysta". Czy Tusk powinien się za nią obrażać? Pytamy o to Waldemara Kuczyńskiego.
No właśnie, kim więc jest etatysta?
Premier ma pomysł "prostszy" - zamierza wprowadzić elementy gospodarki nakazowej, takiej jak w PRL. Inwestować będzie państwowy moloch, a zadania dla niego wyznaczą odpowiedni ministrowie. Ciekawa ewolucja dawnego liberała, który przed 24 laty w Gdańsku na I Kongresie Liberałów mówił o konieczności sprywatyzowania gospodarki. CZYTAJ WIĘCEJ
A węższe, bardziej ekonomiczne znaczenie tego słowa?
Donald Tusk zaproponował nam wczoraj dramatyczny zwrot. Ostateczne odejście od wartości rynkowych na rzecz interwencjonizmu państwowego. Propagowanie etatyzmu, regulacji i ograniczenia przedsiębiorczości. Model, który jest znaczącym krokiem w tył. W stronę rzeczywistości, jaką znamy z PRL. CZYTAJ WIĘCEJ
Czy sądzi pan, że proponowane przez Tuska rozwiązania idą więc w dobrym kierunku?

