
Książka Beaty Kozidrak. "Beata. Gorąca krew"
W piątek pisaliśmy w naTemat, że w autobiograficznej książce "Beata. Gorąca krew" gwiazda polskiej estrady ujawniła szczegóły związku ze swoim nowym partnerem, choć nie podała jego imienia i nazwiska. To jednak nie jedyna rewelacja, którą Beata Kozidrak postanowiła podzielić się z czytelnikami.W moim małżeństwie, jak w każdym, pojawiły się symptomy kryzysu. Dziś byśmy powiedzieli "wypalenia". Chyba nie sprostaliśmy wyzwaniu, jakim było bycie ze sobą non stop, i w pracy, i w domu.
W trasie sprawdzało się to fantastycznie, bo Andrzej był przy mnie i dopilnowywał każdego drobiazgu. Więc fajnie, że moja rodzina zawsze była tuż obok. Nie miałam kiedy tęsknić. A w domu? Andrzej wciąż ze słuchawką przy uchu. Rozmawiał o trasach, nagraniach, wywiadach, sesjach fotograficznych...
Wiedziałam, że to nieuchronne, że takie jest po prostu nasze życie. Ale i tak to wszystko z miesiąca na miesiąc stawało się coraz trudniejsze do zniesienia. Byliśmy obok siebie, coraz bardziej samotni, w małżeństwie powiało nudą.
Przyszedł nawet taki moment, kiedy postawiłam ultimatum: "Andrzej, będziemy rodziną albo będziesz nieustannie odbierał telefon, sam". Aż w końcu zauroczyłam się w jednym z muzyków, choć było to krótkie zauroczenie.