Polacy mieszkający w Niemczech mają problem z zapisaniem się tam na szczepienie. Dlatego też większość z nich decyduje się na przyjazd w tym celu do Polski. W Niemczech otwarto dopiero szczepienia dla osób powyżej 60. roku życia.
– Jola na szczepienie zarejestrowała się w poniedziałek, a termin w Szczecinie dostała na środę. Piotr zapisał się we wtorek na Pfizera, a termin na sobotę wybrał celowo – mówi Piotr, cytowany przez serwis DW.com.
Problem z zapisaniem się w Niemczech na szczepienia jest dużo poważniejszy. Dziennikarze Deutsche Welle w swoim artykule przywołali sytuacje, w której mężczyzna zapisał się na listę oczekujących i ponad cztery tygodnie czekał na wyznaczenie terminu szczepienia. Wówczas postanowił on zadzwonić na polską infolinię, gdzie termin na za pięć dni otrzymał natychmiast.
Dotychczas odsetek osób zaszczepionych w Niemczech różni się na korzyść Polski. Według danych z 7 maja obie dawki otrzymało 8,8 proc. populacji Polski i 8,24 proc. ludności Niemiec. Jeśli chodzi o osoby zaszczepione tylko pierwszą dawką to różnica wynosi 30 do 24,6 proc. na korzyść Polski.
"Wielu Polaków w Berlinie nie chce czekać w nieskończoność. Zdeterminowani jadą po szczepionkę do Polski. Niemiecka rodzina czasami zazdrości. Ewa z Brandenburgii i jej niemiecki mąż od tygodni są na liście rezerwowej. Ewa miała polski PESEL i wyjście – w zeszłym tygodniu zaszczepiła się w Szczecinie. Mąż, nauczyciel w liceum, musi czekać dalej. – Mówi, że Niemcy sami wykańczają się swoją biurokracją – opowiada Ewa" – czytamy w serwisie Deutsche Welle.
Niemcy nie są jedynym krajem Unii Europejskiej, w którym program szczepień funkcjonuje gorzej niż w Polsce. Do tego grona można zaliczyć choćby także Czechy, gdzie dopiero od wtorku osoby w wieku 45-49 lat mogą rejestrować się na szczepienie. Przypomnijmy, że w Polsce od 9 maja rejestracja otwarta jest dla wszystkich chętnych, którzy ukończyli 18 rok życia.