– Nie chcę jedynie siedzieć w domu i myśleć, że sytuacja pandemiczna jest fatalna. (...) Nie jestem jakąś "obsraną gwiazdą", która będzie płakać, że ma źle. Staram się wspomagać domowy budżet – mówił w najnowszym wywiadzie wokalista De Mono Andrzej Krzywy.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Napisz do mnie:
weronika.tomaszewska@natemat.pl
De Mono to jeden z popularniejszych polskich zespołów rozrywkowych. Przez lata grupa muzyków grała po 60 koncertów rocznie. Po wybuchu pandemii covid-19, sytuacja diametralnie się zmieniła.
Andrzej Krzywy, który jest wokalistą zespołu od 1987 roku, w rozmowie z Damianem Michałowskim na antenie Radia Zet zdradził, że w 2020 udało im się zagrać jedynie dwa razy.
Muzyk wyznał, że wielokrotnie słyszy od innych, iż "mógł oszczędzać", więc wyjaśnił: "każde oszczędności kiedyś się kończą, a mija rok, odkąd nie możemy normalnie występować i zarabiać".
Podkreślił, że sytuacja artystów znacząco się pogorszyła, zwłaszcza przez ostatnie rozporządzenie utrzymujące zakaz występów grup muzycznych. – Artysta z taśmą może wystąpić, ale w grupie muzycznej już nie może zagrać. Chyba że każdy z członków byłby jednoosobowym zespołem i gralibyśmy w tym samym czasie – zaznaczył z przekąsem.
– Mógłbym grać solo z kasetą, ale z zespołem już nie mogę. Teoretycznie, gdybym nazwał nasz występ kabaretem, to już moglibyśmy wystąpić. To jest paranoja i trochę oszukaństwo – dodał.
Krzywy mówił, że zna wielu artystów, którzy się przebranżowili. Sam też podjął się innej pracy.
W odpowiedzi na pytanie o opłatę reprograficzną i Fundusz Wsparcia Artystów przyznał, że popiera takie rozwiązanie, bo, według niego, skorzystają na tym twórcy.
– Artyści uważani są za darmozjadów, bo teoretycznie robimy rzeczy, które wydają się niepotrzebne. Fundusz nie jest dla osób, którym nie wyszło w danej dziedzinie. Każdy z artystów będzie mógł z niego korzystać – wyjaśnił.
Lider De Mono wyjawił też, że otrzymuje wsparcie od rządu. – Dostaję co miesiąc dotację, ponadto mam zapewnione pieniądze z funduszu socjalnego dla artystów. To nie są jednak duże sumy. Nie mam zamiaru narzekać, dlatego poszedłem do pracy i zostałem stolarzem – podsumował.
Pomagam mojemu szwagrowi, który jest cieślą i konstruuję drewniane budowle. Pracuję fizycznie na budowie (...) Może gdybym był kawalerem, to dałbym sobie radę. Jednak muszę utrzymać rodzinę. Nie chcę jedynie siedzieć w domu i myśleć, że sytuacja pandemiczna jest fatalna. (...) Nie jestem jakąś "obsraną gwiazdą", która będzie płakać, że ma źle. Staram się wspomagać domowy budżet