W mediach społecznościowych krąży rozmowa kuriera z księdzem. Ostatecznie ten pierwszy paczki nie dostarczył przez... księdza, który obraził się na dostawcę, ponieważ ten zwrócił się do niego per pan. Sprawdziliśmy, czy był to błąd ze strony kuriera i jak powinno się prawidłowo zwracać do osób duchownych.
Jedną z osób, która udostępniła na Instagramie rozmowę kuriera z księdzem, był dziennikarz, Mariusz Szczygieł. To konwersacja sms-owa, którą rozpoczął kurier:
Niby zwykła rozmowa, ale jak wiral rozeszła się po sieci. Jedni dziwią się, dlaczego kurier nie napisał do księdza jak należy, a drudzy mają pretensje do księdza, że jest napuszony i zachował się niekulturalnie.
Wspomniany Mariusz Szczygieł podał z kolei przykład z Czech i jak tam zwraca się do osób duchownych.
"Czy dialog kuriera z panem księdzem jest prawdziwy? Myślę, że tak. Pamiętam jak mój czeski przyjaciel - korespondent radia w Pradze umówił się w Wadowicach na 15-minutową rozmowę z kard. Dziwiszem, który mu osobiście ją obiecał. Zgłosił się więc do zakrystii, ale drogę zastąpił mu jakiś ksiądz" – napisał Szczygieł i przytoczył rozmowę swojego znajomego z owym księdzem.
"Naprawdę byłem w szoku - opowiadał mi przejęty. - U nas zwracamy się do nich: panie proboszczu, panie biskupie, panie kardynale)" – relacjonował dalej Szczygieł.
Czy rzeczywiście tak jest w Czechach? Zapytaliśmy o to Davida Stulika, byłego korespondenta, który przez kilka lat pracował w Polskim Radiu i relacjonował wydarzenia z Polski dla czeskich mediów.
– U nas nikt się nie obraża, kiedy ktoś do księdza powie na "pan" – mówi nam Stulik. – Wierzący do osób duchownych mówią najczęściej "ojcze", ale i oni, podobnie jak pozostała część społeczeństwa mówi po prostu "proszę pana" i nie jest to niegrzeczne ani błędne – tłumaczy nam nasz rozmówca.
Jak powinno się zwracać do księdza, zakonnika i zakonnicy?
Jak prawidłowo zwracać się do księdza w Polsce? Mówi o tym w rozmowie z naTemat.pl profesor Małgorzata Marcjanik, językoznawczyni i ekspertka od etykiety językowej z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Do przedstawicieli Kościoła - do księży i zakonników - powinniśmy się zwracać "proszę księdza" bez względu na swoje poglądy – tłumaczy nam profesor Marcjanik.
– Inną sprawą jest forma pozdrowienia księdza. Wyrażenie "szczęść Boże" zarezerwowane jest dla osób wierzących, ponieważ jest to pewien rodzaj wyznania wiary. Natomiast "proszę księdza" jest to zwrot taki sam, jaki "panie doktorze", kiedy rozmawiamy z lekarzem – dodaje nasza rozmówczyni.
Odnosząc się z kolei do przytoczonej rozmowy kuriera z księdzem prof. Marcjanik twierdzi, że to ksiądz popełnił błąd. – Ksiądz nie miał prawa tak się zachować z punktu widzenia etykiety językowej, ponieważ kurier nie ma obowiązku wiedzieć, że odbiorca jest księdzem, a nawet jeśliby wiedział, to jest naprawdę taki drobiazg, który nie powinien zaważyć na procesie komunikacji. Ja na miejscu kuriera pewnie zachowałbym się podobnie – zaznacza językoznawczyni.
– Tytulatura jest to kwestia, do której nie powinno się przywiązywać tak dużej wagi. To świadczy o klasie człowieka. Jeśli do mnie ktoś zwraca się "pani magister" lub "pani doktor", a tak czasami się zdarza, to naprawdę nie wywołuje to żadnej mojej reakcji, ani nie czuję się w żaden sposób dotknięta. To znaczy, że po prostu ktoś nie wie, czy na przykład w pospiechu zapomniał. Takie wymaganie dla siebie specjalnych praw tylko dlatego, że reprezentuje się duchowieństwo, jest bezzasadne. Świadczy to o małej klasie – dodaje profesor Marcjanik.
Zdaniem naszej rozmówczyni, kurier mógł się zwrócić do księdza "proszę pana", bo jest to najgrzeczniejsza forma i jest dopuszczana w takiej relacji. Inaczej sytuacja wyglądałaby, gdyby wspomniany mężczyzna udał się na plebanię, żeby zamówić mszę. Wtedy musiałby się dostosować do etykiety kościelnej. W innym wypadku ksiądz jest takim samym klientem, jak pozostali i wyrażenie "proszę pana" nie powinno u niego wywoływać reakcji takiej, jaką wywołało.
Takie sytuacje, jak przytoczona przez nas z kurierem i osobą duchowną, mogą zdarzyć się każdemu. Księży możemy przecież spotkać na ulicy, kiedy są na urlopie i nie mają sutanny czy nawet koloratki. A co z tymi, którzy nie rozstają się ze swoimi szatami kościelnymi, czyli zakonnikami i zakonnicami? Jak do nich się zwracać, żeby było poprawnie i kulturalnie?
– Do zakonnika "proszę brata" lub "proszę ojca". Jeśli nie wiemy, czy dany zakonnik jest ojcem, czy też bratem, to radzi się, żeby zwracać się "proszę ojca", bo wyższa szarża nie hańbi. Do zakonnicy natomiast zwracamy się częściej "proszę siostry" albo "siostro". To świadczy pewnie o niższej hierarchii zakonnic od zakonników, ale to nie jest tematem naszej rozmowy. Natomiast jeżeli nie wiemy, czy ten ktoś jest zakonnikiem, czy księdzem, to możemy spokojnie zwrócić się do niego "proszę księdza", to zwrot uniwersalny – wyjaśnia nam nasza rozmówczyni.
– Badaliśmy kiedyś z kolegami taki przypadek, w którym hipotetycznie na ulicy upadłby ktoś, co do kogo nie bylibyśmy pewni, czy to ksiądz, czy zakonnik, a jak zakonnik, to czy ojciec, czy brat i jak byśmy się do niego zwracali? Wyszło nam więc, że najlepiej byłoby powiedzieć "proszę księdza, czy mogę pomóc?" i to byłoby w porządku – podsumowuje profesor Marcjanik.
– Witam, tu kurier. Mam do pana przesyłkę na kwotę 812 zł, proszę mieć przyszykowaną gotówkę.
– Żaden Pan.
– ?
– Pisze pan z księdzem, więc proszę się tak do mnie zwracać.
– Odbiera Pan tę przesyłkę?
– Nie odbiorę, póki pan nie odpisze normalnie "proszę Księdza".
– To wbijam odmowę, szczęść Boże.
'Jestem umówiony z panem Dziwiszem' - wyjaśnił Petr.
'Z kim!?'
'Z panem kardynałem Dziwiszem'
'Jeśli nie potrafi pan wyrażać się z szacunkiem o jego eminencji, nie może pan porozmawiać...'.
'A ja mówię bez szacunku?' - zdziwił się autentycznie Petr.