Czarnecki chce zostać prezesem potężnego związku. Polityk PiS jest głównym faworytem
Krzysztof Gaweł
17 maja 2021, 18:00·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 maja 2021, 18:00
Eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Czarnecki chce zostać prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Choć sam zaprzecza, w środowisku nikt nie ma wątpliwości, że będzie się starał o fotel prezesa federacji, której jest wiceszefem od 2018 roku. Na razie nie wiadomo, kto będzie jego kontrkandydatem i czy taki się pojawi. Faworytem do walki z Czarneckim o władzę jest obecny prezes, Jacek Kasprzyk.
Reklama.
– Nie jestem zgłoszony na prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej, więc tematu nie ma – uciął w kwietniu Ryszard Czarnecki zagadnięty o kwestię wyborów w PZPS przez dziennikarza "Rzeczpospolitej". W świetle przepisów faktycznie tak jest, oficjalną kandydaturę musi wysunąć zarząd związku albo przedstawiciele jednej z federacji wojewódzkich.
Na początku maja ruszyła więc machina wyborcza w Wojewódzkich Związkach Piłki Siatkowej, gdzie walka toczyła się nie tylko o władzę, ale też o role Delegatów na Walne Zebranie Sprawozdawczo-Wyborcze PZPS. Czyli de facto wybory nowego prezesa związku. I w zasadzie tutaj zaczyna się walka o władze w polskiej siatkówce.
Dolnośląski ZPS wysyła na Walne siedem osób, wśród nich... Ryszarda Czarneckiego. Według naszych informacji przedstawiciele związku - z prezesem Wojciechem Rozdolskim, który właśnie wygrał wybory - wskażą jako kandydata na prezesa PZPS właśnie eurodeputowanego PiS. Na razie nikt tego nie potwierdził, ale ponoć klamka już zapadła.
Tymczasem Walne Zebranie Sprawozdawczo-Wyborcze PZPS zostało przez obecne władze związku przesunięte na wrzesień. Miało się odbyć w dniach 13-14 czerwca, ale na mocy specjalnej ustawy COVID-owej wybory przesunięto na termin 13 -14 września. Oficjalny powód to "konieczność przyjęcia sprawozdania finansowego Polskiego Związku Piłki Siatkowej za rok obrotowy 2020" - czytamy w uchwale związku. Głosowała tylko połowa uprawnionych działaczy, ale wybory przesunięto.
Nieoficjalnie wiemy, że trwa liczenie szabel i przygotowania do walki w PZPS idą pełną parą. Jacek Kasprzyk liczy zwolenników, poparcie liczy też Ryszard Czarnecki. A walka o władze ma się rozegrać po ew. sukcesie polskich siatkarzy w Tokio, gdzie Biało-Czerwoni mają zdobyć medal. Obaj kandydaci chcą się pokazać w świetle fleszów i będą tłumaczyć zwolennikom, że to po części ich zasługa.
Urzędujący prezes nie będzie mierzył się z byle kandydatem, bo Ryszard Czarnecki to doświadczony działacz sportowy. W ostatnich latach dał się poznać jako działacz żużlowy, koszykarski czy wiceszef wydziału zagranicznego Polskiego Związku Piłki Nożnej. W PZPN dwa razy walczył o fotel prezesa i dwa razy przegrał, a w zasadzie w ostatniej chwili wycofał swoją kandydaturę. Starał się też o fotel szefa PKOl, bez efektu.
Od 2018 roku działa w polskiej siatkówce, to dzięki jego opiece koncert energetyczny Tauron sponsoruje rozgrywki, Pucharu Polski, żeńskiej ligi i 1. ligi męskiej. Bez Ryszarda Czarneckiego, tak mówi się w środowisku, PKN Orlen być może nie wspierałby obu reprezentacji. Jedyna obawa w PZPS związana z jego porażką w wyborach, to zakręcenie kurka z pieniędzmi od spółek skarbu państwa, które płyną od lat do siatkówki.
Aktywny jest zwłaszcza medialnie, gdzie bryluje w programach siatkarskich np. w telewizji Polsat, a także często wręcza najważniejsze trofea. Trzeba mu oddać, że jest niezwykle aktywny w terenie i czasami częściej można spotkać go na rozgrywkach siatkarskich w Polsce, niż w Europarlamencie. Wystarczy zerknąć na social media Czarneckiego.
Jacek Kasprzyk i jego stronnicy chcą zdystansować europosła m.in. wykorzystując aferę z delegacjami i niejasne rozliczenia Ryszarda Czarneckiego, który musiał się tłumaczyć z zarzutów Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych i kwestii bezprawnie wykorzystanych 100 tysięcy euro.
Argument: osoba z takimi zarzutami nie może kierować związkiem. Ekipa prezesa miała usunąć polityka z władz PZPS na początku maja, ale ostatecznie 7 maja przesunięto tylko wybory. Kto będzie mógł korzystać z blasku (złota) polskich siatkarzy po igrzyskach w Tokio? Czas pokaże.