Ten proceder miał trwać aż 9 lat. Unijni śledczy z Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) skierowali do polskiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez europosła Ryszarda Czarneckiego. Parlamentarzysta PiS miał naciągnąć PE na kwotę 100 tysięcy euro. O sprawie w piątek pisze "Rzeczpospolita". Czarnecki już zareagował, że są to "kłamstwa i fake newsy".
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Unijni śledczy twierdzą, że europoseł PiS przez 9 lat pobierał nienależne mu zwroty kosztów podróży służbowych i diety. Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych ustalił, że Ryszard Czarnecki miał naciągać i na podawaniu nieprawdziwych odległości, jakie służbowo pokonuje, i na informacjach dotyczących samochodów, którymi jeździ.
Kontrolerzy OLAF w zawiadomieniu do polskiej prokuratury wskazują, że w rozliczeniu służbowych wyjazdów Czarnecki wykazywał, iż dojeżdżał do Brukseli z Jasła. W Jaśle bowiem europoseł miał mieszkanie po zmarłej w 2005 roku matce. Unijni urzędnicy ustalili jednak, iż Czarnecki nie mieszkał w Jaśle, lecz w Warszawie. Nie wiadomo też, co służbowo Czarnecki miałby robić w Jaśle, skoro Podkarpacie nigdy nie było jego okręgiem wyborczym.
"Odległość z Jasła do stolicy to ok. 340 km, więc o taki dystans Czarnecki miał powiększać 'kilometrówkę', a w efekcie wypłacano mu większą sumę za przejazd" – zwraca uwagę "Rzeczpospolita". Na tym jednak zarzuty się nie kończą.
Czarnecki jeździł zezłomowanym autem?
Podejrzenia OLAF wzbudziły też liczne przejazdy Czarneckiego różnymi samochodami, które nie należały do niego. Sprawdzono to i się okazało, że właściciele tych aut zaprzeczyli, by pożyczali je posłowi.
Najdziwniejszy przykład to to, że według rozliczeń kilometrówki europoseł Czarnecki miał podróżować w 2012 roku samochodem, który według właściciela został w 2001 roku tak poważnie uszkodzony, że trafił na złom. Mało tego – tym samochodem miał być kabriolet fiata punto cabrio, którym – jak wpisał Czarnecki w rozliczeniu – podróżował zimą, w lutym.
"W innym przypadku ustalono, że osoba, z której auta miał korzystać Czarnecki, stwierdziła, że nigdy nie prowadziła żadnych usług transportowych, nigdy żadnego posła nie przewoziła i go nie zna" – pisze gazeta. I takich sytuacji według unijnych śledczych ma być o wiele więcej.
Jak pisze "Rzeczpospolita", sprawę z doniesienia OLAF bada prokuratura w Zamościu. Sam Ryszard Czarnecki rano odniósł się do informacji dziennika.
"Informuje, ze podejmę kroki prawne w związku z publikacjami, które pojawiły się dziś i w ostatnich 8 dniach, a dotyczącymi mojego funkcjonowania w PE. Kłamstwa i fake-newsy w nich maja zdyskredytować moja osobę w oczach opinii publicznej" – napisał na Twitterze (pisownia oryginalna) europoseł PiS.